Przenosimy się do końca kwietnia, bo ostatnio u Misaki i Usuiego tylko norma ^^"
Ostatnie blaski słońca przebiły przez okno, świecąc prosto na biurko Misaki. Szefowa pojechała na rodzinny obiad, więc dziś Maid Latte było zamknięte. Ayuzawa pierwszy raz od dawna miała szansę pouczyć się w dzień.
Gdy już sięgnęła po kolejną książkę, jej telefon zadźwięczał i lekko się przesunął. Podniosła go i otworzyła klapkę.
"Spotkajmy się w parku. Zachód słońca."
Uśmiechnęła się lekko. Była przygotowana na ten dzień. Bała się, że Usui nie będzie miał czasu się z nią spotkać. Spieszył się gdzieś. Odprowadził ją do domu, ale pożegnał się w biegu. Dopiero teraz się odezwał, chociaż dzisiaj jest tak ważny dzień. Może był z rodziną? Ale przecież mieszka sam... westchnęła. Nie mogła się teraz przejmować, otworzyła szafkę obok i wyjęła pudełko. Ubrana była w błękitny sweterek i ciemne dżinsy. Założyła trampki, brunatną, letnią kurtkę i wyszła.
Lekko pod stresem przechodziła przez uliczki, ściskając mocno prezent. Dotarła do parku i przypomniała sobie, jak leżała tutaj na kocu wraz z Usuim. Powoli podeszła do tego miejsca. Przy drzewie, przyglądając się zachodowi słońca, stał jakiś chłopak. Nie potrafiła ustalić czy to na pewno Usui, ale zbliżyła się jeszcze. Cień pnia padał na jego włosy, ubrany był w dżinsową katanę i szarą bluzę pod nią. Nagle zwrócił się w jej stronę.
- Ayuzawa? - powiedział niskim głosem.
Jego niebieskie oczy błysnęły, a na twarzy pojawił się lekki uśmiech.
- Hitoshi... - szepnęła i impulsywnie schowała pudełko za sobą.
- Piękny widok, prawda? - odwrócił się.
- Tak... - to wyglądało jak scena z filmu. Hitoshi wyglądał magicznie z zachodem słońca w tle.
- Co tu robisz, Ayuzawa? - znów spojrzał jej w oczy.
- Ja... em...
- Nie, nie musisz mi mówić - powiedział szybko - wiem, jestem irytujący, co? Uczepiłem się ciebie i nie chcę odczepić... - zaśmiał się na siłę.
- Nie, Hitoshi... nie jesteś irytujący - wymamrotała.
- Nie kłam mnie, Ayuzawa - oczy znów mu błysnęły - wiedziałem od początku, że kogoś masz, a pomimo tego próbowałem wygrać. Wygrać bitwę, którą już dawno przegrałem.
- Hitoshi...
- Ach, co ja gadam? - zaśmiał się - Chyba dałem się ponieść chwili. Przepraszam.
- Nie przepraszaj - uśmiechnęła się krzywo.
- Ayuzawa... - przybliżył się - naprawdę przepraszam.
Pochylił się i ją pocałował. Misaki tego się nie spodziewała. Ścisnęła pudełko jeszcze mocniej i jakby sparaliżowana nie wiedziała co zrobić. Chciała go odsunąć, więc powoli uniosła rękę, ale chłopak wtedy sam odszedł.
- Przepraszam - spojrzał jej głęboko w oczy i szybko uciekł w głąb małego lasu.
Misaki powoli przełknęła ślinę i otrząsnęła się. Spojrzała w bok. Przy trochę mniejszym drzewie stał Usui. Oczy miał szeroko otwarte, a usta lekko ukazywały jego zęby. Roztrzepane włosy, delikatnie powiewały wraz ze wszystkim wokół. Cicho dyszał, kilka kropli potu spływało po jego czole. Nagle jedna szybko spadła po policzku. Ale to nie był pot.
- Us...Takumi... - jęknęła z przerażeniem.
Pokręcił głową, odwrócił się i szybko uciekł. Biegł przed siebie, nie zatrzymywał się. Chociaż Misaki rzadko płakała, teraz łzy napłynęły jej do oczu, a nogi się ugięły. Chciała za nim pobiec i wszytko wytłumaczyć. Tylko co? Co wytłumaczyć, skoro sam wszystko widział. To nie ona pocałowała Hitoshiego, to on pocałował ją, ale też ona nic nie zrobiła, żeby tego uniknąć. Puściła pudełko, które się otworzyło, a z niego wypadła drewniana ramka, a w środku zdjęcie. Ich zdjęcie. Uśmiechali się do aparatu, ona była zaczerwieniona, a on ją czule obejmował. Zacisnęła pięści. Co teraz powinna zrobić? Nie chciała spędzić osobno urodzin Usuiego. Ścisnęło ją gardło. Czy znów ma wszystko się popsuć przez jedną osobę? Przez pocałunek? Nie, teraz było inaczej. Tamten pocałunek był udawany, a ten prawdziwy. Misaki dotknęła delikatnie palcami swoich ust. To nie miał być Hitoshi. To miał być Usui. Ale był Hitoshi. Czyli tak miało być?
Pomimo swojej złości, Ayuzawa włożyła zdjęcie do pudełka i je zamknęła. Przeszła się po parku. Usiadła na jednej z ławek i spojrzała w niebo, które powoli robiło się ciemne. Westchnęła ciężko, powstrzymując łzy. Zamknęła oczy i starała się o niczym nie myśleć. Słyszała szczekanie psa, rozmowy ludzi, gdzieś z daleka dochodził gwar miasta i klaksony samochodów. Co jakiś czas nad jej głową śpiewały ptaki. Nagle zerwała się i szła w nieznanym kierunku. Szła tam, gdzie prowadziło ją serce.
Dotarła. Przed budynek, w którym mieszkał Usui. Zaniepokojona weszła do środka, niepewnie otwierając drzwi. Wspięła się cicho po schodach i stanęła przed drzwiami. Zrobiła kilka głębokich wdechów i zapukała. Cisza. Poczekała niecałe dwie minuty i zapukała ponownie, potem zadzwoniła dzwonkiem. Wciąż nic. Już miała odejść, ale coś usłyszała. Zawróciła i przyłożyła ucho do drzwi. Teraz słyszała dokładnie. Kot Usuiego wydobył z siebie długie "miaau" i nic więcej. Rozczarowana szybko zbiegła po schodach. W pewnym momencie o mały włos się nie przewróciła na twarz. W holu zasłoniła ręką twarz i biegła przed siebie. Nie widziała zbyt wiele, nie widziała zaskoczonej twarzy Usuia, kiedy go lekko trąciła wylewając kilka łez. Po omacku otworzyła drzwi i wybiegła. Takumi patrzył na nią z daleka, ale nie ruszył się. Otworzył usta, by krzyknąć, ale Misaki była już za daleko.
Biegła prosto, nie przejmując się niczym. Do zatrzymania zmusił ją krawężnik, o który się potknęła i runęła na ziemię.
- Ayuzawa?
Dziewczyna przerażona uniosła głowę i spojrzała w twarz właścicielowi głosu.
- Nic ci nie jest? - trochę wystraszony podał jej rękę.
- Yukimura - jęknęła i złapała rękę, przyciągając go do siebie.
- Y, przewodnicząca?! - krzyknął, nie wiedząc co się dzieje.
Misaki przytuliła go i rozpłakała się w jego ramię. Yukimura nigdy wcześniej nie widział jej w takim stanie. Nie wiedział za bardzo co zrobić, poza tym to pierwszy raz, kiedy przewodnicząca była tak blisko. Zarumienił się, gdy wyłapał wzrok swojej siostry, która przerwała swoją zabawę na zamku, by poprzyglądać się temu wydarzeniu. Speszony chłopak lekko poklepał dziewczynę po plecach. Dziewczyna oderwała się od jego ramienia i spojrzała mu w oczy. Chłopak wyciągnął z kieszeni chusteczki i jej podał.
- Dziękuję - uśmiechnęła się lekko.
- Przewodnicząca, co się stało? - spytał zmartwiony.
- Nic takiego, Yukimura - otarła łzy chusteczkami.
- Przewodnicząca... nie płacz już - powiedział niespokojnie, po czym nagle zorientował się, że nadal znajduje się w jej przestrzeni intymnej, a ona w jego. Mocne rumieńce powróciły.
- Dobra, muszę się ogarnąć - wstała i podała mu rękę - Zapomnij o tym, co tutaj zaszło, dobrze?
- Jesteś dziewczyną Shouichirou? - gdzieś z dołu zabrzmiał wysoki głos, który wyrażał znaczne zaciekawienie.
Misaki i Yukimura, który właśnie wstał, patrzyli na nią lekko zdziwieni, a zarazem zniesmaczeni.
- Nie, nie, co ty gadasz, Ruri? - podszedł zakłopotany do siostry.
- Niech ona odpowie - powiedziała stanowczo dziewczynka.
- Ruri, daj przewodniczącej spokój - pogłaskał ją po głowie.
- Nie, Ruri, my się tylko przyjaźnimy - Misaki uśmiechnęła się uroczo.
- To ty! - krzyknęła dziewczynka z olśnieniem.
- Ja? - Ayuzawa przekrzywiła głowę niepewnie.
- Gdzie jest książe? - Ruri rozglądała się dookoła.
Z twarzy Misaki zniknął uśmiech. No to ją dobiła.
- Tutaj go nie ma - wymamrotała - Yukimura, ja już muszę iść.
- Dobra, nie będziemy cię zatrzymywać - uśmiechnął się i przysunął Ruri do siebie.
- Dzięki za pomoc - uśmiechnęła się mimo woli - do zobaczenia.
- Do jutra, przewodnicząca.
Machała im jeszcze z daleka, a potem odeszła. Szła powolnym krokiem, była zmęczona dzisiejszym dniem. To miał być ten jeden z szczęśliwszych dni. Miała dać prezent Takumiemu i zobaczyć... PREZENT! Pewnie upuściła go na placu zabaw, gdy upadła! Co jeśli Yukimura właśnie go ogląda? Ich zdjęcie?! Oblała się rumieńcem i szybko zawróciła na plac zabaw. Zobaczyła chłopaka na ławce, przyglądał się dziewczynce, która właśnie zjeżdżała z zjeżdżalni.
- Yukimura! - krzyknęła zdyszana - Widziałeś tu pudełko?
- Pudełko? Jakie pudełko? - spytał ponownie zaskoczony jej obecnością.
- Biegłam z pudełkiem i jak upadłam, to je opuściłam - wytłumaczyła.
- Nie miałaś pudełka. Przyglądałem się tobie jak biegłaś - powiedział lekko się rumieniąc.
- Nie miałam? - powtórzyła powoli.
- Nie - spojrzał jej w oczy.
- Dobra, dzięki jeszcze raz - pobiegła.
Yukimura przez jakiś czas śledził ją wzrokiem, ale potem powrócił do obserwowania siostry, którą po jakimś czasie złapał za rękę i razem poszli do domu.
Jak nie na placu to gdzie?
Tam. W budynku. Na schodach. Przy mieszkaniu Usuia.
I chociaż mógł ktoś to przez ten czas zabrać, biegła. Z nadzieją, że odzyska pudełko i będzie mogła je schować w szafce. I zapomnieć o tym dniu.
Wbiegła do holu i starannie przejrzała teren. Weszła na schody i oglądała każdy ich kąt. Przyglądała się wszystkiemu dookoła, aż była obok drzwi Usuiego. I nie znalazła żadnego pudełka. Posmutniała i zrezygnowana zeszła na dół. Nie chciała już przeszkadzać Takumiemu. Nie miał czasu przez cały dzień, potem ją olał, a teraz było już późno. Właściwie na dworze było bardzo ciemno. Dlaczego Yukimura o tej godzinie bawi się ze swoją siostrą na placu? Czy ona nie powinna spać? Misaki zapała się za głowę. Znów myślała o innych i się nimi przejmowała bardziej niż sobą.
Wyszła z budynku i szła w kierunku domu. Niebo było ciemne, ale wszystkie światła miasta sprawiły, że nawet tego nie zauważała. Co jakiś czas patrzyła na gwiazdy, były cudowne. Przechodziła różnymi uliczkami, które miały swój urok, ten którego ona wcześniej nie zauważała. Zawsze głównie skupiała się na Usuim, ale teraz gdy go nie było, teraz gdy szła samotnie, przyglądała się dokładnie wszystkiemu. Dotarła do swojego domu i starała się cicho otworzyć furtkę. Weszła do ciemnego domu. Tylko z jednego pokoju wydobywało się słabe światło. Pewnie mama pracowała. Wychyliła głowę i ją przywitała. Po krótkiej rozmowie, rzuciła ciche dobranoc i zniknęła na górze w swoim pokoju. Opadła na łóżko i wgapiła się w sufit. Chciała od razu zasnąć, by nie myśleć o niczym. Spojrzała na swój telefon. Sięgnęła po niego i ujrzała wiadomość.
"Znalazłem. Dziękuję."
Niby tak krótka, ale wiedziała o co chodzi. Chodziło o te pudełko. Tylko czemu dziękuje? Przecież na tym zdjęciu są oni, a to pewnie ostatnia rzecz, jaką chciałby widzieć po dzisiejszym incydencie. Pomimo tego odetchnęła z ulgą. Nie znalazły się w żadnych, innych, niepożądanych dłoniach. Tylko w jego, ciepłych...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie będę tu znowu się tłumaczyła, po prostu przepraszam za moją nieobecność. Nie wiem czemu, ale teraz jestem pozytywnie nastawiona do Hitoshiego, więc może na jakiś czas usuixmisaki zmieni się na hitoshixmisaki? Oczywiście żartuję. Dajcie znać, czy wam się podobało, czy raczej nie. I jeszcze ostatnio zastanawiałam się nad jedną rzeczą. Mianowicie "Kontynuować to?". Nie wiem czy dalej pisać i czy komuś dalej to się podoba. Widzę wasze komentarze, jednak ta myśl nie daje mi spokoju. Napiszcie co o tym sądzicie. Dziękuję za uwagę :-)
Pozdrawiam.
