Chyba każdy się tego spodziewał. Nie wiem, czy ktoś w ogóle pamięta o tym blogu, zgaduję, że nie. Mimo wszystko chcę przeprosić, bo zamiast po prostu sprowadzać historię do końca, ja wymyślałam coraz więcej głupot, które miałyby dodać "tego czegoś" do akcji, naciągałam wszystko, żeby tylko nie kończyć z tym blogiem. Ale prawda jest taka, że ja już straciłam nim zainteresowanie. Niedługo miną 3 lata. To były naprawdę piękne 3 lata, nie żałuję tego bloga, bo on mnie wykształcił w różnych dziedzinach, często poprawiał mi humor. Jestem naprawdę szczęśliwa, widząc 31 tysięcy wyświetleń, a jednocześnie smutna, że przynajmniej kilka osób swoimi długimi przerwami zawiodłam. Przepraszam.
Nie wiem, czy kiedyś dokończę moją własną historię Usuiego i Ayuzawy, na razie za dużo w niej namieszałam. Musiałabym rozwinąć wątek, który "niedawno" został zaczęty. "Niedawno", bo minęło już 10 miesięcy.
Blog zostaje oficjalnie zawieszony i dopiero dzisiaj to potwierdzam. Oczywiście teraz mam ochotę napisać, że raczej wrócę, coś napiszę, ale wiadomo jak to się skończy. Nie wrócę.
A jak wrócę to tylko, by poczytać stare rozdziały, by powspominać, by poczytać Wasze komentarze, które były jak miód na moje serce, naprawdę. Dziękuję za to wszystko bardzo serdecznie i szczerze. Sprawiliście, że się uśmiechałam multum razy i w tym czasie naprawdę pokochałam siebie.
Jako że Nowy Rok zbliża się nieubłaganie, chciałabym Wam życzyć wszystkiego najlepszego. Niech 2019 przyniesie Wam wiele radości i szczęścia. Miejcie energię na każdy dzień, nie poddawajcie się i silnie dążcie do swoich celów. Spełnijcie swoje marzenia, szczególnie te najskrytsze. Pamiętajcie, że warto żyć chwilą. Żyjcie. Tu i teraz. Nie marnujcie życia, naprawdę, nie marnujcie. Po sobie widzę, jak rok mi przeleciał na głupotach. Wolałam non stop siedzieć na telefonie zamiast robić coś pożytecznego, coś po czym miałabym wspaniałe wspomnienia, coś co wpłynęłoby pozytywnie na moje życie, coś co sprawiłoby, że czułabym się szczęśliwa. Dlatego kochani "Carpe diem"! Sprawmy, żeby rok 2019 i każdy następny - był naszym rokiem.
A także życzę Wam, abyście pokochali siebie. Jeśli już siebie szczerze, naprawdę szczerze kochacie, to żebyście w tej miłości trwali i z niej nie rezygnowali. A jeżeli dalej macie z tym problem to to jest właśnie moje życzenie. Pokochajcie siebie. Zauważcie w sobie piękno. Każdy z nas jest piękny. Ty jesteś piękny.
Wybaczcie, że tak się rozpisuję, ostatnio naszła mnie chęć propagowania miłości. Do siebie.
Ale zrobiłam to wszystko na poważnie, no nieźle. Nawet nie wiem, czy ktoś to przeczyta, ale to nieważne. Czułam potrzebę, by złożyć życzenia moim Czytelnikom, nawet jeśli już dawno ich straciłam. Jeszcze raz dziękuję Wam za wszystko. Powodzenia w Nowym Roku.
Pozdrawiam was cieplutko. Miłego dnia.
Żegnajcie 👋💕
piątek, 28 grudnia 2018
piątek, 23 lutego 2018
Rozdział 31
Po szkole Misaki skierowała się do Maid Latte. Szybko przebrała się na
zapleczu, zakładając na twarz swój firmowy uśmiech. Już miała wychodzić na
salę, gdy usłyszała znajomy głos.
-
Ej, ty.
Odwróciła się do właściciela dźwięku z lekkim zdziwieniem. Zamrugała
kilka razy, patrząc zdezorientowana na chłopaka.
-
Coś nie tak? – spytała, poprawiając włosy, które wpadały jej do oczu.
-
Ktoś zostawił przesyłkę dla ciebie – Aoi prychnął, widząc reakcję dziewczyny.
-
Do mnie? – chciała się upewnić, miała wrażenie, że się przesłyszała.
-
A jest tu jakaś inna... – sięgnął ręką do pobliskiej szafki, by wyciągnąć z
niej niewielką paczuszkę i coś z niej odczytać – Misa-chan?
Brunetka
podeszła bliżej i przyjęła podarunek w swoje ręce. Skrzywiła się, oglądając
ozdobny błękitny papier, na którym jedynie wyróżniał się jej pseudonim, pisany ciemnym
markerem.
-
Wiesz od kogo to? – powiedziała niepewnie.
-
Nie. A zresztą gdybym wiedział, myślisz, że bym ci powiedział? – fuknął,
patrząc gdzieś w kąt – Ktoś położył go tu przed drzwiami z samego rana.
-
Jesteś tu od rana?
-
Oczywiście, że nie. Muszę się wysypiać, żeby nie mieć cieni pod oczami! –
wymamrotał, siadając przy stoliku – Przyniosła to...
-
Ja! – Satsuki krzyknęła, wchodząc na zaplecze i wpraszając się do konwersacji –
Misakuniu, wiesz od kogo to może być? Usuiego?
-
Um, dzień dobry, pani kierowniczko – Misaki ukłoniła się najpierw, zanim
odpowiedziała na pytanie – Wydaje mi się, że to nie jest pismo Takumiego. Nie
mam pojęcia, od kogo to może być.
-
Oho, kolejny adorator? – syknęła Honoka, wydając z siebie drwiący śmiech.
-
Może to po prostu jakiś klient, któremu przypadła moja obsługa? – Misaki uśmiechnęła
się lekko, sama nie wiedząc, co myśleć – Powinnam zacząć pracować, potem zerknę
do środka.
Ayuzawa
wrzuciła pudełko do szafki, zostawiając ją otwartą. Przejrzała wszystkie
podekscytowane twarze i niszcząc ich nadzieję, wyszła obsłużyć klientów.
-
Eh, a już tak długo czekałam, żeby dowiedzieć co jest w środku. Myślałam, że w
końcu się doczekam – westchnęła kierowniczka, teatralnie opadając z dramatem na
krzesło, przykładając dłoń do czoła.
-
Ciekawość nas zżera, ale mimo wszystko nie powinniśmy mieszać się w jej sprawy –
Subaru odchrząknęła i dołączyła do Misaki.
-
No dobra, nie ma co. Jak będzie chciała to się z nami pochwali – burknęła najstarsza,
odchodząc do kuchni, by tam skontrolować sytuację.
Po pracy
- Ale
mieliśmy dzisiaj dużo klientów – ziewnęła Erika, ukazując swoje zmęczenie.
Wszystkie dziewczyny
przebrały się w swoje codzienne ubrania, następnie wyczekująco spoglądając na
jedną z uczennic liceum. Miały cichą nadzieję, że uda im się co nieco dowiedzieć
na temat tajemniczej paczki.
Misaki, jak
na zawołanie, akurat na nią spojrzała i wyciągnęła z szafki. Przekręciła ją
dookoła kilka razy, by usłyszeć jakieś dźwięki, które ewentualnie pomogłyby jej
określić, co znajduje się w środku. Chciała zobaczyć, czy nie ma więcej
ukrytych znaków lub podpowiedzi na zewnątrz. Niestety nic nie udało jej się wywnioskować.
Nie przeciągając tego dłużej, ruszyła w stronę stolika, wcześniej zastanawiając
się, gdzie powinna to rozpakować. Mogła wziąć paczuszkę do domu i tam na
spokojnie wszystko obejrzeć. Jednak nie czuła się z tym dobrze, wiedząc jak
bardzo reszta załogi jest tym zaciekawiona. Postanowiła podzielić się z nimi tą
chwilą i powoli rozerwać papier na ich oczach. Wszyscy zgromadzili się wokół
stołu, oglądając jasne płatki róż, wydostające się z pudełka.
-
Romantycznie – pisnęła szefowa – Jesteś pewna, że to nie od Usuiego?
Dziewczyna
nie odpowiedziała na pytanie, odkrywając dalszą część prezentu. Znalazła kolorową
notatkę z dziwnym pismem, którego nie widziała wcześniej. Przeczytała jej
zawartość, a kończąc była trochę przerażona. Pokazała reszcie, co było napisane
na kawałku papieru.
- Ktoś tu
oszalał z miłości – zagwizdała Honoka rozbawiona, patrząc na tajemniczy liścik.
- To chyba podchodzi
pod groźbę – powiedziała niepewnie Subaru, wskazując palcem jeden z wersów.
- Nie mam
pojęcia, od kogo to może być – Misaki włożyła szczupłą dłoń w podarunek,
przeszukując go ostatni raz dokładnie. Wyciągnęła niewielką kopertę.
Otworzyła
ją, nieco drąc, bo była zbyt mocno sklejona. Wyciągnęła z niej kilka zdjęć. Jej
oczy rozszerzały się coraz bardziej, gdy rozkładała po kolei każde.
- C-co to
jest? – wyszeptała, tracąc głos ze strachu.
Każde z czterech
zdjęć przedstawiało ją podczas różnych czynności. Na szkolnym korytarzu.
Zmierzającą do domu. Przy bloku Usuiego. Obsługującą mężczyzn w Maid Latte. To
był ktoś, z jej szkoły. Inaczej nie dostałby się na jej teren i nie zrobiłby
jej zdjęcia przy klasie samorządu uczniowskiego. Ktoś, kto znał jej sekret i
był w stanie rozpowiedzieć go wszystkim. Ale skoro był w niej zakochany, to czy
to nie ułatwiało sprawy? Misaki nie była w stanie teraz o tym myśleć.
Przyglądała się zdjęciom, zdając sobie sprawę, że jest ofiarą. Ale głupiego
żartu czy groźnego stalkingu?
Cisza zapanowała
nad zapleczem. Zdziwieni wpatrywali się w zdjęcia, mając wrażenie, że to jakieś
nieporozumienie. Kto miałby zrobić coś tak bezczelnego? I po co? Zdjęcia z
ukrycia? Kogo to sprawka? Czego chce? Takie pytania krążyły im po głowie w tym
czasie.
- Czekajcie,
co tu się dzieje? Za szybko. Czy to jakieś żarty? Który dzisiaj, pierwszy
kwietnia? – brunetka spojrzała rozbawiona po twarzach, ale nie widząc nikogo,
kto by szykował się wyskoczyć z krzykiem „Prima Aprilis”, zbladła.
- Misaki,
czułaś się obserwowana przez kogoś w ostatnich dniach? – Erika usiadła obok
niej, biorąc do ręki wywołane zdjęcia.
- Nie... – odpowiedziała
po chwili zastanowienia – Nie miałam pojęcia, nawet o tym nie pomyślałam, że ktoś
mógłby...
- A ta
notatka? Wydaje się jakaś dziwna – Aoi podsunął sobie kawałek papieru.
Przeczytał go jeszcze raz, dokładnie, ale nie mógł wywnioskować z niego nic więcej
niż to, że ktoś był naprawdę zakochany w Ayuzawie – Kompletnie nie rozumiem, co
ktoś może w tobie widzieć.
- Aoi, nie
mów tak! – krzyknęła Satsuki, uderzając chłopaka lekko w głowę – Pokaż mi to.
’’Musisz przyjąć moje wyznanie
Uważać, by nie podjąć złej decyzji
Jestem Tobą oślepiony, zakochany w
Twoich ciemnych oczach
Groźny tajfun miłości nas nie ominie
Zniszczę wszystko co stanie nam na
przeszkodzie
Ciebie obronię, moja kochana’’
- Gdyby to
się jeszcze rymowało – westchnęła Honoka, patrząc starszej kobiecie przez
ramię.
- Misaki, wszystko
w porządku? – Erika poklepała wspomnianą po plecach, widząc jej bladą,
przerażoną twarz.
- Nie
wiedziałam, że ktoś mnie obserwuje – powiedziała cicho, jakby bała się, że
teraz jest podsłuchiwana.
Nagle tylne
drzwi się otworzyły, wywołując u wszystkich zebranych ciarki. Każdy natychmiast
odwrócił się w stronę, skąd poczuł powiewu wiatru. Cała załoga wzięła głęboki
wdech na widok tej jednej osoby.
----------------------------------------------------------------------
nie wiem co się stało z rozdziałem i z tą czcionką, jeśli to widać, ugh, porażka. Poprawię to innym razem, teraz umieram z wyczerpania, dobranoc wszystkim lub miłego dnia. Robię coraz dłuższe przerwy, wiem, ale nie jestem w stanie pisać na siłę. Może kiedyś w końcu wezmę się w garść. Życzę wam wszystkiego najlepszego, ubierajcie się ciepło, przesyłam dużo zdrówka i miłości! Nie gniewajcie się na mnie, naprawdę przepraszam.
Na dodatek manga się kończy, niedługo ostatni tom z polskiego tłumaczenia... będę za tym tęsknić. Może wtedy wrócę tutaj na dłużej. Trzymajcie się, obym wróciła szybciej niż za pół roku.
Dziękuję wam, że pomimo tych błędów i braku rozdziałów, niektórzy wciąż tu są i czekają. To właśnie wy jesteście moją motywacją.
sobota, 2 września 2017
Rozdział 30
Pierwszym widokiem po przebudzeniu był sufit. Pierwszym zapachem po przebudzeniu było tamagoyaki. Pierwszą myślą po przebudzeniu był Usui. "Z jakiego powodu my się właściwie pokłóciliśmy?" pomyślała zaspana. I wtedy właśnie jej się przypomniał on. Hitoshi. Piątkowe spotkanie, kiedy zamiast pocałunku Usuiego, zastała usta Hitoshiego. Na samo wspomnienie dostała silnych rumieńców i wtopiła się w poduszkę. Dlaczego on to zrobił?
Mimowolnie wstała z łóżka i udała się do łazienki. Spojrzała w lustro i zobaczyła swoją twarz w odcieniach czerwieni. Przemyła ją wodą i westchnęła ciężko. Następne dni będą ciężkie.
Usui wpatrywał się w zdjęcie, które niedawno postawił na półce. Może powinien je odwrócić. Spojrzał przez okno. Misaki pocałowała tego kelnera. Ten kelner pocałował Misaki. W dniu jego urodzin. Wspaniały prezent.
Nic nie trapiło go bardziej niż jedno pytanie. Czy jej się to podobało? Czy powtórzyłaby to? Czy oddała jego pocałunek? No dobra, może to i kilka pytań, ale Takumi był naprawdę zdenerwowany. Nie było tego po nim widać, w końcu siedział z poważną miną i wpatrywał się jasne chmury na niebie. Tymczasem w środku buchał złością. Ktoś pocałował jego dziewczynę, a on zamiast mu przywalić - uciekł. Wszystko zepsuł.
Jednak nie może siebie za wszystko winić. Gdyby nie ten chłopak, Usui spędziłby miły wieczór w towarzystwie Misaki. Jedząc przepyszne potrawy, świętując z tortem i szampanem. Podziwiając piękną, zaczerwienioną twarz dziewczyny podczas wręczania mu prezentu. Zamiast tego widział pocałunek, nie jego, bo skradziony przez tego bezczelnego Hitomana, czy jak mu tam. Nie rumieńce, a łzy i płacz. Nie szczęśliwą noc, a samotny sen. To wszystko niesprawiedliwe. Kiedy najbardziej jej potrzebował, nie mógł dostać. I to z własnej woli. W końcu uciekł, nawet nie żądając wyjaśnień. Ale nic nie mógł zrobić. Przestraszył się. To było coś, czego obawiał się przez ostatni tydzień - że ktoś ją mu w końcu zabierze. Zakocha się w innym, który nie będzie jej dokuczał i może nie będzie aż tak zboczonym kosmitą. Starał się o tym zapomnieć, w końcu Ayuzawa wyglądała tak słodko i powoli zaczynała zachowywać się nawet nieco inaczej w jego stosunku. I wtedy zobaczył go, z ręką na jej talii, ich usta złączone w pocałunku. Jeszcze te cholernie sprzyjające okoliczności. Zachód słońca, lekki powiew wiatru i duże drzewo pełne uroku. Scena jak z bajki. Tylko szkoda, że nie z ich...
Misaki wyszła z domu, by zdążyć do szkoły. Zatrzymała się i dokładnie rozglądnęła. Brak Usuiego. Czyli kłótnia. No i pięknie. Pokiwała delikatnie głową i ruszyła do furtki. Otworzyła ją ostrożnie, kątem oka zaglądając we wszelkie kąty. Nie szukała Usuiego, wcale. Ona tylko zaglądała, czy przypadkiem kot nie uciekł sąsiadce. A przynajmniej tak sobie wmawiała. Wyszła na ulicę, zmieniając kierunek na prawo. No cóż, dzisiaj widocznie musi przejść tą drogę sama.
- To mnie szukałaś? - na drogę zza krzaka wyskoczył chłopak.
- Och, ja... nie... to znaczy... - Misaki zaczęła się jąkać, zawstydzona patrząc w jasne oczy.
- Przepraszam cię za wczoraj - Takumi zmarszczył brwi - Nie powinienem tak uciekać.
- Usui... - szepnęła z ulgą - Uh, to znaczy Takumi, nie masz za co przepraszać. To moja wina, ja nie powinnam tego... ugh... w twoje urodziny, ale ja nie chciałam, nie no ja nawet nic nie zrobiłam i to chyba nawet źle, wiem, powinnam go odepchnąć, ale ja naprawdę nie wiedziałam co się-
Blondyn złożył na jej ustach pocałunek, który dziewczyna po chwili odwzajemniła. Ich obojgu tego brakowało. Potrzebowali siebie nawzajem i nic nie mogło zerwać ich więzi.
- Mam nadzieję, że umyłaś usta po wczorajszym - na twarzy Usuiego pojawił się zabawny grymas.
- Oczywiście, że umyłam, debilu - fuknęła obrażona.
- To dobrze - zaśmiał się i objął ją w talii.
Ruszyli wspólnie do szkoły. Misaki ozdobiona w silne rumieńce i Takumi z szerokim uśmiechem na twarzy. Zapominając o wczorajszym dniu, ponownie zatracili się w sobie, nawet nie zauważając, że byli obserwowani.
- Takumi, puść mnie! - próbowała odepchnąć od siebie chłopaka, kiedy dotarli już do szkolnej bramy - No błagam, jak ktoś mnie z tobą zobaczy nie będę brana poważnie!
- Przepraszam, czy ty się mnie wstydzisz? Poza tym wszyscy widują nas razem codziennie - powiedział przez śmiech, dalej trzymając ją w uścisku.
- Ale nie widzą nas w takich relacjach, Takumi no! - jęknęła, nie poddając się - Przecież tak nie można...
- Cześć, przewodnicząca... i Usui - Yukimura podszedł do nich bliżej.
- Aaa! Hej, hej, Yukimura - Misaki jak poparzona odskoczyła od ukochanego i zaczęła energicznie machać.
- Przewodnicząca, czy ty-
- Ja? CO JA? O, patrz, przyszedł Kanou, och, Kanou jak miło cię widzieć! - mówiła szybko zdenerwowana, a Usui nie mógł powstrzymać śmiechu.
- Siemka - powiedział szybko brunet.
- Wiecie co, ja już muszę iść, wiecie pilnować porządku i takie tam. Do następnego razu! Miłego dnia - uciekła szybko do szkoły.
- Coś się stało? - Kanou zdegustowany rozglądał się po towarzyszach. Usui śmiał się z wielką chęcią turlania się po ziemi, a Yukimura stał zamurowany z niejasną miną. Dziwna ta Misaki. Wprawia mężczyzn w tak różne nastroje.
Ayuzawa przemierzała korytarz, a w myślach chwaliła siebie za tak udolne wybrnięcie. To było genialne, widać było, że uwierzyli. Teraz w spokoju mogła pilnować panujących tu zasad. Usłyszała głośną rozmowę, która przez jej krok nagle ucichła, a kątem oka zobaczyła szybki ruch. Spojrzała na dwóch przestraszonych kolegów, którzy nagle stali cicho i potulnie przy parapecie.
- Coś się stało? - spytała zdezorientowana.
- N-nie - powiedział jeden, a oni oboje wzdrygnęli. Niektórzy uczniowie przechodzili, szepcząc do siebie i ciesząc się ze swojego szczęścia. Dzisiaj ominęli bunt przewodniczącej.
- Ale nagle przestaliście rozmawiać, coś musiało się stać - dziewczyna nie zamierzała się poddać, teraz mówiła ostrzej i założyła ręce na piersi.
- M-my nie chcieliśmy przewodniczącej przeszkadzać - opuścili głowy, szykując się na ostry krzyk. Należeli do młodszych, znających Misaki tylko z opowiadań. Wiedzieli, że tylko odważni dawali radę jej się sprzeciwiać, ale i tak przegrywali walkę. Dlatego oni woleli być posłuszni.
- Huh? - opuściła ręce i tak jak zawsze się powstrzymywała, teraz cicho się zaśmiała.
Wszyscy spojrzeli na nią, oczekując najgorszego. Współczucie przepełniło korytarz. Biedni nowi, już na początku muszą tego słuchać. Śmiechu diabła, bomby, która zaraz wybuchnie.
Niedoczekanie.
Misaki chichotała uroczo, wywołując niemałe poruszenie wśród uczniów. Przewodnicząca potrafi się zwyczajnie śmiać!
- To jakaś ukryta kamera? - szeptali jedni.
- Co tu się dzieje? - rozglądali się drudzy.
- To żart?
- Czekajcie, chyba źle spałem i teraz mam zwidy.
- Nie przeszkadzacie mi rozmową - obiekt zainteresowania odezwał się w końcu - Dopóki nie robicie głupkowatych rzeczy i nie biegacie, wszystko jest w porządku.
Zarumienieni chłopcy szybko pokiwali głowami, patrząc na przewodniczącą. Nie rozumieli jednej rzeczy. Dlaczego wszyscy się jej boją i przezywają od córek Szatana, diablicy i brzydoty ludzkiej? Przecież dziewczyna stojąca przed nimi wydawała się miła i urocza. Chyba pomylili szkoły i trafili do pełnej ślepoty.
- A wy co tak tu stoicie? - uśmiech zniknął, ponownie zagościła diabelska dusza - Szybko wracajcie do swoich klas, zaraz lekcja.
Wszyscy marudząc pod nosami, wykonali rozkaz Misaki. Sama również powróciła pod swoją salę i zasiadła na swoje miejsce, cierpliwie oczekując lekcji.
Po godzinie, podczas której uczniowie nabyli więcej wiedzy, Misaki wróciła do pokoju samorządu. Na nowo wszystko rozpatrzyli i próbowali zrealizować cele przewodniczącej, a przede wszystkim marzenia uczniów o wspaniałej szkole. W kącie towarzyszył im Usui, który jak zwykle przyglądał się przewodniczącej, ale też swojemu jabłkowemu soczkowi w kartoniku. Oczywiście czasem chcąc trochę podokuczać swej ukochanej, siorbał, przerywając jej mowę. Mordowała go wtedy wzrokiem i kontynuowała. Jednak kiedy nie przestawał, z jej gardła wydobywał się ostry krzyk, który Usui odbierał z rozbawieniem. Reszta samorządu patrzyła na jego z podziwem. Jak on to wytrzymuje? Dla nich to była tortura, a dla niego triumf, bo ponownie udało mu się zdobyć uwagę dziewczyny. Uśmiechał się do niej lekko, zapominając o wszystkich problemach. Skupił się na jej twarzy, oczach, ustach. Była taka urocza. Zupełnie nie rozumiał, jak inni mogli tego nie widzieć. Z jednej strony to nawet lepiej. Mógł mieć ją tylko dla siebie. Zszedł spojrzeniem trochę niżej. Jej mundurek. Czerwona kokarda na białej koszuli, która zasłonięta jest zieloną marynarką. Ayuzawie taki strój pasował, wyglądała w nim czarująco. Czarne włosy padały na jej ramiona, sprawiając, że Takumi ledwo się powstrzymywał, by ich nie poprawić i przy okazji pocałować. Zszedł jeszcze niżej. Jej kraciasta, żółtawa spódniczka lekko odstawała od szczupłych ud. Jasne, jeszcze nieopalone nogi drygały lekko podczas rozmowy. Czarne podkolanówki podkreślały jej łydki, a niewielkie stópki schowane były w brązowych bucikach. Chłopak zaczynał strasznie żałować, że jednak nie mógł spędzić z nią wczorajszego wieczoru. Zarumienił się lekko z powodu swoich myśli.
- Usui?! Słyszysz ty mnie w ogóle? - potrząsnął szybko głową i spojrzał na właścicielkę głosu - Co myślisz o tym pomyśle?
- Um... Myślę, że jest nawet dobry - powiedział niepewnie. Nie miał pojęcia o jaki pomysł chodziło.
- Co? - mina jej zrzedła w porównaniu do chłopaków, którzy byli wniebowzięci i bardzo cieszyli się, że w końcu ktoś ich poparł. Nie wiedzieli, że to był zwykły przypadek, ale to może nawet i lepiej. Nie muszą wiedzieć prawdy. Są szczęśliwi bez niej.
******************************************************
Udało się. Nareszcie skończyłam ten rozdział. Chciałabym przeprosić za tak długą nieobecność - byłam pewna, że przed wakacjami jeszcze coś wstawiłam. A tu nic, cały maj, czerwiec, lipiec i sierpień pusty. Straszna taka 4 miesięczna pustka, nie sądzicie? No cóż, mam nadzieję, że mi wybaczycie~
Jak spędziliście wakacje? Uh, niedługo znowu ta katorga><
Miłego wieczorku/dnia♥
Pozdrawiam cieplutko.
Mimowolnie wstała z łóżka i udała się do łazienki. Spojrzała w lustro i zobaczyła swoją twarz w odcieniach czerwieni. Przemyła ją wodą i westchnęła ciężko. Następne dni będą ciężkie.
Usui wpatrywał się w zdjęcie, które niedawno postawił na półce. Może powinien je odwrócić. Spojrzał przez okno. Misaki pocałowała tego kelnera. Ten kelner pocałował Misaki. W dniu jego urodzin. Wspaniały prezent.
Nic nie trapiło go bardziej niż jedno pytanie. Czy jej się to podobało? Czy powtórzyłaby to? Czy oddała jego pocałunek? No dobra, może to i kilka pytań, ale Takumi był naprawdę zdenerwowany. Nie było tego po nim widać, w końcu siedział z poważną miną i wpatrywał się jasne chmury na niebie. Tymczasem w środku buchał złością. Ktoś pocałował jego dziewczynę, a on zamiast mu przywalić - uciekł. Wszystko zepsuł.
Jednak nie może siebie za wszystko winić. Gdyby nie ten chłopak, Usui spędziłby miły wieczór w towarzystwie Misaki. Jedząc przepyszne potrawy, świętując z tortem i szampanem. Podziwiając piękną, zaczerwienioną twarz dziewczyny podczas wręczania mu prezentu. Zamiast tego widział pocałunek, nie jego, bo skradziony przez tego bezczelnego Hitomana, czy jak mu tam. Nie rumieńce, a łzy i płacz. Nie szczęśliwą noc, a samotny sen. To wszystko niesprawiedliwe. Kiedy najbardziej jej potrzebował, nie mógł dostać. I to z własnej woli. W końcu uciekł, nawet nie żądając wyjaśnień. Ale nic nie mógł zrobić. Przestraszył się. To było coś, czego obawiał się przez ostatni tydzień - że ktoś ją mu w końcu zabierze. Zakocha się w innym, który nie będzie jej dokuczał i może nie będzie aż tak zboczonym kosmitą. Starał się o tym zapomnieć, w końcu Ayuzawa wyglądała tak słodko i powoli zaczynała zachowywać się nawet nieco inaczej w jego stosunku. I wtedy zobaczył go, z ręką na jej talii, ich usta złączone w pocałunku. Jeszcze te cholernie sprzyjające okoliczności. Zachód słońca, lekki powiew wiatru i duże drzewo pełne uroku. Scena jak z bajki. Tylko szkoda, że nie z ich...
Misaki wyszła z domu, by zdążyć do szkoły. Zatrzymała się i dokładnie rozglądnęła. Brak Usuiego. Czyli kłótnia. No i pięknie. Pokiwała delikatnie głową i ruszyła do furtki. Otworzyła ją ostrożnie, kątem oka zaglądając we wszelkie kąty. Nie szukała Usuiego, wcale. Ona tylko zaglądała, czy przypadkiem kot nie uciekł sąsiadce. A przynajmniej tak sobie wmawiała. Wyszła na ulicę, zmieniając kierunek na prawo. No cóż, dzisiaj widocznie musi przejść tą drogę sama.
- To mnie szukałaś? - na drogę zza krzaka wyskoczył chłopak.
- Och, ja... nie... to znaczy... - Misaki zaczęła się jąkać, zawstydzona patrząc w jasne oczy.
- Przepraszam cię za wczoraj - Takumi zmarszczył brwi - Nie powinienem tak uciekać.
- Usui... - szepnęła z ulgą - Uh, to znaczy Takumi, nie masz za co przepraszać. To moja wina, ja nie powinnam tego... ugh... w twoje urodziny, ale ja nie chciałam, nie no ja nawet nic nie zrobiłam i to chyba nawet źle, wiem, powinnam go odepchnąć, ale ja naprawdę nie wiedziałam co się-
Blondyn złożył na jej ustach pocałunek, który dziewczyna po chwili odwzajemniła. Ich obojgu tego brakowało. Potrzebowali siebie nawzajem i nic nie mogło zerwać ich więzi.
- Mam nadzieję, że umyłaś usta po wczorajszym - na twarzy Usuiego pojawił się zabawny grymas.
- Oczywiście, że umyłam, debilu - fuknęła obrażona.
- To dobrze - zaśmiał się i objął ją w talii.
Ruszyli wspólnie do szkoły. Misaki ozdobiona w silne rumieńce i Takumi z szerokim uśmiechem na twarzy. Zapominając o wczorajszym dniu, ponownie zatracili się w sobie, nawet nie zauważając, że byli obserwowani.
- Takumi, puść mnie! - próbowała odepchnąć od siebie chłopaka, kiedy dotarli już do szkolnej bramy - No błagam, jak ktoś mnie z tobą zobaczy nie będę brana poważnie!
- Przepraszam, czy ty się mnie wstydzisz? Poza tym wszyscy widują nas razem codziennie - powiedział przez śmiech, dalej trzymając ją w uścisku.
- Ale nie widzą nas w takich relacjach, Takumi no! - jęknęła, nie poddając się - Przecież tak nie można...
- Cześć, przewodnicząca... i Usui - Yukimura podszedł do nich bliżej.
- Aaa! Hej, hej, Yukimura - Misaki jak poparzona odskoczyła od ukochanego i zaczęła energicznie machać.
- Przewodnicząca, czy ty-
- Ja? CO JA? O, patrz, przyszedł Kanou, och, Kanou jak miło cię widzieć! - mówiła szybko zdenerwowana, a Usui nie mógł powstrzymać śmiechu.
- Siemka - powiedział szybko brunet.
- Wiecie co, ja już muszę iść, wiecie pilnować porządku i takie tam. Do następnego razu! Miłego dnia - uciekła szybko do szkoły.
- Coś się stało? - Kanou zdegustowany rozglądał się po towarzyszach. Usui śmiał się z wielką chęcią turlania się po ziemi, a Yukimura stał zamurowany z niejasną miną. Dziwna ta Misaki. Wprawia mężczyzn w tak różne nastroje.
Ayuzawa przemierzała korytarz, a w myślach chwaliła siebie za tak udolne wybrnięcie. To było genialne, widać było, że uwierzyli. Teraz w spokoju mogła pilnować panujących tu zasad. Usłyszała głośną rozmowę, która przez jej krok nagle ucichła, a kątem oka zobaczyła szybki ruch. Spojrzała na dwóch przestraszonych kolegów, którzy nagle stali cicho i potulnie przy parapecie.
- Coś się stało? - spytała zdezorientowana.
- N-nie - powiedział jeden, a oni oboje wzdrygnęli. Niektórzy uczniowie przechodzili, szepcząc do siebie i ciesząc się ze swojego szczęścia. Dzisiaj ominęli bunt przewodniczącej.
- Ale nagle przestaliście rozmawiać, coś musiało się stać - dziewczyna nie zamierzała się poddać, teraz mówiła ostrzej i założyła ręce na piersi.
- M-my nie chcieliśmy przewodniczącej przeszkadzać - opuścili głowy, szykując się na ostry krzyk. Należeli do młodszych, znających Misaki tylko z opowiadań. Wiedzieli, że tylko odważni dawali radę jej się sprzeciwiać, ale i tak przegrywali walkę. Dlatego oni woleli być posłuszni.
- Huh? - opuściła ręce i tak jak zawsze się powstrzymywała, teraz cicho się zaśmiała.
Wszyscy spojrzeli na nią, oczekując najgorszego. Współczucie przepełniło korytarz. Biedni nowi, już na początku muszą tego słuchać. Śmiechu diabła, bomby, która zaraz wybuchnie.
Niedoczekanie.
Misaki chichotała uroczo, wywołując niemałe poruszenie wśród uczniów. Przewodnicząca potrafi się zwyczajnie śmiać!
- To jakaś ukryta kamera? - szeptali jedni.
- Co tu się dzieje? - rozglądali się drudzy.
- To żart?
- Czekajcie, chyba źle spałem i teraz mam zwidy.
- Nie przeszkadzacie mi rozmową - obiekt zainteresowania odezwał się w końcu - Dopóki nie robicie głupkowatych rzeczy i nie biegacie, wszystko jest w porządku.
Zarumienieni chłopcy szybko pokiwali głowami, patrząc na przewodniczącą. Nie rozumieli jednej rzeczy. Dlaczego wszyscy się jej boją i przezywają od córek Szatana, diablicy i brzydoty ludzkiej? Przecież dziewczyna stojąca przed nimi wydawała się miła i urocza. Chyba pomylili szkoły i trafili do pełnej ślepoty.
- A wy co tak tu stoicie? - uśmiech zniknął, ponownie zagościła diabelska dusza - Szybko wracajcie do swoich klas, zaraz lekcja.
Wszyscy marudząc pod nosami, wykonali rozkaz Misaki. Sama również powróciła pod swoją salę i zasiadła na swoje miejsce, cierpliwie oczekując lekcji.
Po godzinie, podczas której uczniowie nabyli więcej wiedzy, Misaki wróciła do pokoju samorządu. Na nowo wszystko rozpatrzyli i próbowali zrealizować cele przewodniczącej, a przede wszystkim marzenia uczniów o wspaniałej szkole. W kącie towarzyszył im Usui, który jak zwykle przyglądał się przewodniczącej, ale też swojemu jabłkowemu soczkowi w kartoniku. Oczywiście czasem chcąc trochę podokuczać swej ukochanej, siorbał, przerywając jej mowę. Mordowała go wtedy wzrokiem i kontynuowała. Jednak kiedy nie przestawał, z jej gardła wydobywał się ostry krzyk, który Usui odbierał z rozbawieniem. Reszta samorządu patrzyła na jego z podziwem. Jak on to wytrzymuje? Dla nich to była tortura, a dla niego triumf, bo ponownie udało mu się zdobyć uwagę dziewczyny. Uśmiechał się do niej lekko, zapominając o wszystkich problemach. Skupił się na jej twarzy, oczach, ustach. Była taka urocza. Zupełnie nie rozumiał, jak inni mogli tego nie widzieć. Z jednej strony to nawet lepiej. Mógł mieć ją tylko dla siebie. Zszedł spojrzeniem trochę niżej. Jej mundurek. Czerwona kokarda na białej koszuli, która zasłonięta jest zieloną marynarką. Ayuzawie taki strój pasował, wyglądała w nim czarująco. Czarne włosy padały na jej ramiona, sprawiając, że Takumi ledwo się powstrzymywał, by ich nie poprawić i przy okazji pocałować. Zszedł jeszcze niżej. Jej kraciasta, żółtawa spódniczka lekko odstawała od szczupłych ud. Jasne, jeszcze nieopalone nogi drygały lekko podczas rozmowy. Czarne podkolanówki podkreślały jej łydki, a niewielkie stópki schowane były w brązowych bucikach. Chłopak zaczynał strasznie żałować, że jednak nie mógł spędzić z nią wczorajszego wieczoru. Zarumienił się lekko z powodu swoich myśli.
- Usui?! Słyszysz ty mnie w ogóle? - potrząsnął szybko głową i spojrzał na właścicielkę głosu - Co myślisz o tym pomyśle?
- Um... Myślę, że jest nawet dobry - powiedział niepewnie. Nie miał pojęcia o jaki pomysł chodziło.
- Co? - mina jej zrzedła w porównaniu do chłopaków, którzy byli wniebowzięci i bardzo cieszyli się, że w końcu ktoś ich poparł. Nie wiedzieli, że to był zwykły przypadek, ale to może nawet i lepiej. Nie muszą wiedzieć prawdy. Są szczęśliwi bez niej.
******************************************************
Udało się. Nareszcie skończyłam ten rozdział. Chciałabym przeprosić za tak długą nieobecność - byłam pewna, że przed wakacjami jeszcze coś wstawiłam. A tu nic, cały maj, czerwiec, lipiec i sierpień pusty. Straszna taka 4 miesięczna pustka, nie sądzicie? No cóż, mam nadzieję, że mi wybaczycie~
Jak spędziliście wakacje? Uh, niedługo znowu ta katorga><
Miłego wieczorku/dnia♥
Pozdrawiam cieplutko.
czwartek, 13 kwietnia 2017
Rozdział 29
Przenosimy się do końca kwietnia, bo ostatnio u Misaki i Usuiego tylko norma ^^"
Ostatnie blaski słońca przebiły przez okno, świecąc prosto na biurko Misaki. Szefowa pojechała na rodzinny obiad, więc dziś Maid Latte było zamknięte. Ayuzawa pierwszy raz od dawna miała szansę pouczyć się w dzień.
Gdy już sięgnęła po kolejną książkę, jej telefon zadźwięczał i lekko się przesunął. Podniosła go i otworzyła klapkę.
"Spotkajmy się w parku. Zachód słońca."
Uśmiechnęła się lekko. Była przygotowana na ten dzień. Bała się, że Usui nie będzie miał czasu się z nią spotkać. Spieszył się gdzieś. Odprowadził ją do domu, ale pożegnał się w biegu. Dopiero teraz się odezwał, chociaż dzisiaj jest tak ważny dzień. Może był z rodziną? Ale przecież mieszka sam... westchnęła. Nie mogła się teraz przejmować, otworzyła szafkę obok i wyjęła pudełko. Ubrana była w błękitny sweterek i ciemne dżinsy. Założyła trampki, brunatną, letnią kurtkę i wyszła.
Lekko pod stresem przechodziła przez uliczki, ściskając mocno prezent. Dotarła do parku i przypomniała sobie, jak leżała tutaj na kocu wraz z Usuim. Powoli podeszła do tego miejsca. Przy drzewie, przyglądając się zachodowi słońca, stał jakiś chłopak. Nie potrafiła ustalić czy to na pewno Usui, ale zbliżyła się jeszcze. Cień pnia padał na jego włosy, ubrany był w dżinsową katanę i szarą bluzę pod nią. Nagle zwrócił się w jej stronę.
- Ayuzawa? - powiedział niskim głosem.
Jego niebieskie oczy błysnęły, a na twarzy pojawił się lekki uśmiech.
- Hitoshi... - szepnęła i impulsywnie schowała pudełko za sobą.
- Piękny widok, prawda? - odwrócił się.
- Tak... - to wyglądało jak scena z filmu. Hitoshi wyglądał magicznie z zachodem słońca w tle.
- Co tu robisz, Ayuzawa? - znów spojrzał jej w oczy.
- Ja... em...
- Nie, nie musisz mi mówić - powiedział szybko - wiem, jestem irytujący, co? Uczepiłem się ciebie i nie chcę odczepić... - zaśmiał się na siłę.
- Nie, Hitoshi... nie jesteś irytujący - wymamrotała.
- Nie kłam mnie, Ayuzawa - oczy znów mu błysnęły - wiedziałem od początku, że kogoś masz, a pomimo tego próbowałem wygrać. Wygrać bitwę, którą już dawno przegrałem.
- Hitoshi...
- Ach, co ja gadam? - zaśmiał się - Chyba dałem się ponieść chwili. Przepraszam.
- Nie przepraszaj - uśmiechnęła się krzywo.
- Ayuzawa... - przybliżył się - naprawdę przepraszam.
Pochylił się i ją pocałował. Misaki tego się nie spodziewała. Ścisnęła pudełko jeszcze mocniej i jakby sparaliżowana nie wiedziała co zrobić. Chciała go odsunąć, więc powoli uniosła rękę, ale chłopak wtedy sam odszedł.
- Przepraszam - spojrzał jej głęboko w oczy i szybko uciekł w głąb małego lasu.
Misaki powoli przełknęła ślinę i otrząsnęła się. Spojrzała w bok. Przy trochę mniejszym drzewie stał Usui. Oczy miał szeroko otwarte, a usta lekko ukazywały jego zęby. Roztrzepane włosy, delikatnie powiewały wraz ze wszystkim wokół. Cicho dyszał, kilka kropli potu spływało po jego czole. Nagle jedna szybko spadła po policzku. Ale to nie był pot.
- Us...Takumi... - jęknęła z przerażeniem.
Pokręcił głową, odwrócił się i szybko uciekł. Biegł przed siebie, nie zatrzymywał się. Chociaż Misaki rzadko płakała, teraz łzy napłynęły jej do oczu, a nogi się ugięły. Chciała za nim pobiec i wszytko wytłumaczyć. Tylko co? Co wytłumaczyć, skoro sam wszystko widział. To nie ona pocałowała Hitoshiego, to on pocałował ją, ale też ona nic nie zrobiła, żeby tego uniknąć. Puściła pudełko, które się otworzyło, a z niego wypadła drewniana ramka, a w środku zdjęcie. Ich zdjęcie. Uśmiechali się do aparatu, ona była zaczerwieniona, a on ją czule obejmował. Zacisnęła pięści. Co teraz powinna zrobić? Nie chciała spędzić osobno urodzin Usuiego. Ścisnęło ją gardło. Czy znów ma wszystko się popsuć przez jedną osobę? Przez pocałunek? Nie, teraz było inaczej. Tamten pocałunek był udawany, a ten prawdziwy. Misaki dotknęła delikatnie palcami swoich ust. To nie miał być Hitoshi. To miał być Usui. Ale był Hitoshi. Czyli tak miało być?
Pomimo swojej złości, Ayuzawa włożyła zdjęcie do pudełka i je zamknęła. Przeszła się po parku. Usiadła na jednej z ławek i spojrzała w niebo, które powoli robiło się ciemne. Westchnęła ciężko, powstrzymując łzy. Zamknęła oczy i starała się o niczym nie myśleć. Słyszała szczekanie psa, rozmowy ludzi, gdzieś z daleka dochodził gwar miasta i klaksony samochodów. Co jakiś czas nad jej głową śpiewały ptaki. Nagle zerwała się i szła w nieznanym kierunku. Szła tam, gdzie prowadziło ją serce.
Dotarła. Przed budynek, w którym mieszkał Usui. Zaniepokojona weszła do środka, niepewnie otwierając drzwi. Wspięła się cicho po schodach i stanęła przed drzwiami. Zrobiła kilka głębokich wdechów i zapukała. Cisza. Poczekała niecałe dwie minuty i zapukała ponownie, potem zadzwoniła dzwonkiem. Wciąż nic. Już miała odejść, ale coś usłyszała. Zawróciła i przyłożyła ucho do drzwi. Teraz słyszała dokładnie. Kot Usuiego wydobył z siebie długie "miaau" i nic więcej. Rozczarowana szybko zbiegła po schodach. W pewnym momencie o mały włos się nie przewróciła na twarz. W holu zasłoniła ręką twarz i biegła przed siebie. Nie widziała zbyt wiele, nie widziała zaskoczonej twarzy Usuia, kiedy go lekko trąciła wylewając kilka łez. Po omacku otworzyła drzwi i wybiegła. Takumi patrzył na nią z daleka, ale nie ruszył się. Otworzył usta, by krzyknąć, ale Misaki była już za daleko.
Biegła prosto, nie przejmując się niczym. Do zatrzymania zmusił ją krawężnik, o który się potknęła i runęła na ziemię.
- Ayuzawa?
Dziewczyna przerażona uniosła głowę i spojrzała w twarz właścicielowi głosu.
- Nic ci nie jest? - trochę wystraszony podał jej rękę.
- Yukimura - jęknęła i złapała rękę, przyciągając go do siebie.
- Y, przewodnicząca?! - krzyknął, nie wiedząc co się dzieje.
Misaki przytuliła go i rozpłakała się w jego ramię. Yukimura nigdy wcześniej nie widział jej w takim stanie. Nie wiedział za bardzo co zrobić, poza tym to pierwszy raz, kiedy przewodnicząca była tak blisko. Zarumienił się, gdy wyłapał wzrok swojej siostry, która przerwała swoją zabawę na zamku, by poprzyglądać się temu wydarzeniu. Speszony chłopak lekko poklepał dziewczynę po plecach. Dziewczyna oderwała się od jego ramienia i spojrzała mu w oczy. Chłopak wyciągnął z kieszeni chusteczki i jej podał.
- Dziękuję - uśmiechnęła się lekko.
- Przewodnicząca, co się stało? - spytał zmartwiony.
- Nic takiego, Yukimura - otarła łzy chusteczkami.
- Przewodnicząca... nie płacz już - powiedział niespokojnie, po czym nagle zorientował się, że nadal znajduje się w jej przestrzeni intymnej, a ona w jego. Mocne rumieńce powróciły.
- Dobra, muszę się ogarnąć - wstała i podała mu rękę - Zapomnij o tym, co tutaj zaszło, dobrze?
- Jesteś dziewczyną Shouichirou? - gdzieś z dołu zabrzmiał wysoki głos, który wyrażał znaczne zaciekawienie.
Misaki i Yukimura, który właśnie wstał, patrzyli na nią lekko zdziwieni, a zarazem zniesmaczeni.
- Nie, nie, co ty gadasz, Ruri? - podszedł zakłopotany do siostry.
- Niech ona odpowie - powiedziała stanowczo dziewczynka.
- Ruri, daj przewodniczącej spokój - pogłaskał ją po głowie.
- Nie, Ruri, my się tylko przyjaźnimy - Misaki uśmiechnęła się uroczo.
- To ty! - krzyknęła dziewczynka z olśnieniem.
- Ja? - Ayuzawa przekrzywiła głowę niepewnie.
- Gdzie jest książe? - Ruri rozglądała się dookoła.
Z twarzy Misaki zniknął uśmiech. No to ją dobiła.
- Tutaj go nie ma - wymamrotała - Yukimura, ja już muszę iść.
- Dobra, nie będziemy cię zatrzymywać - uśmiechnął się i przysunął Ruri do siebie.
- Dzięki za pomoc - uśmiechnęła się mimo woli - do zobaczenia.
- Do jutra, przewodnicząca.
Machała im jeszcze z daleka, a potem odeszła. Szła powolnym krokiem, była zmęczona dzisiejszym dniem. To miał być ten jeden z szczęśliwszych dni. Miała dać prezent Takumiemu i zobaczyć... PREZENT! Pewnie upuściła go na placu zabaw, gdy upadła! Co jeśli Yukimura właśnie go ogląda? Ich zdjęcie?! Oblała się rumieńcem i szybko zawróciła na plac zabaw. Zobaczyła chłopaka na ławce, przyglądał się dziewczynce, która właśnie zjeżdżała z zjeżdżalni.
- Yukimura! - krzyknęła zdyszana - Widziałeś tu pudełko?
- Pudełko? Jakie pudełko? - spytał ponownie zaskoczony jej obecnością.
- Biegłam z pudełkiem i jak upadłam, to je opuściłam - wytłumaczyła.
- Nie miałaś pudełka. Przyglądałem się tobie jak biegłaś - powiedział lekko się rumieniąc.
- Nie miałam? - powtórzyła powoli.
- Nie - spojrzał jej w oczy.
- Dobra, dzięki jeszcze raz - pobiegła.
Yukimura przez jakiś czas śledził ją wzrokiem, ale potem powrócił do obserwowania siostry, którą po jakimś czasie złapał za rękę i razem poszli do domu.
Jak nie na placu to gdzie?
Tam. W budynku. Na schodach. Przy mieszkaniu Usuia.
I chociaż mógł ktoś to przez ten czas zabrać, biegła. Z nadzieją, że odzyska pudełko i będzie mogła je schować w szafce. I zapomnieć o tym dniu.
Wbiegła do holu i starannie przejrzała teren. Weszła na schody i oglądała każdy ich kąt. Przyglądała się wszystkiemu dookoła, aż była obok drzwi Usuiego. I nie znalazła żadnego pudełka. Posmutniała i zrezygnowana zeszła na dół. Nie chciała już przeszkadzać Takumiemu. Nie miał czasu przez cały dzień, potem ją olał, a teraz było już późno. Właściwie na dworze było bardzo ciemno. Dlaczego Yukimura o tej godzinie bawi się ze swoją siostrą na placu? Czy ona nie powinna spać? Misaki zapała się za głowę. Znów myślała o innych i się nimi przejmowała bardziej niż sobą.
Wyszła z budynku i szła w kierunku domu. Niebo było ciemne, ale wszystkie światła miasta sprawiły, że nawet tego nie zauważała. Co jakiś czas patrzyła na gwiazdy, były cudowne. Przechodziła różnymi uliczkami, które miały swój urok, ten którego ona wcześniej nie zauważała. Zawsze głównie skupiała się na Usuim, ale teraz gdy go nie było, teraz gdy szła samotnie, przyglądała się dokładnie wszystkiemu. Dotarła do swojego domu i starała się cicho otworzyć furtkę. Weszła do ciemnego domu. Tylko z jednego pokoju wydobywało się słabe światło. Pewnie mama pracowała. Wychyliła głowę i ją przywitała. Po krótkiej rozmowie, rzuciła ciche dobranoc i zniknęła na górze w swoim pokoju. Opadła na łóżko i wgapiła się w sufit. Chciała od razu zasnąć, by nie myśleć o niczym. Spojrzała na swój telefon. Sięgnęła po niego i ujrzała wiadomość.
"Znalazłem. Dziękuję."
Niby tak krótka, ale wiedziała o co chodzi. Chodziło o te pudełko. Tylko czemu dziękuje? Przecież na tym zdjęciu są oni, a to pewnie ostatnia rzecz, jaką chciałby widzieć po dzisiejszym incydencie. Pomimo tego odetchnęła z ulgą. Nie znalazły się w żadnych, innych, niepożądanych dłoniach. Tylko w jego, ciepłych...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie będę tu znowu się tłumaczyła, po prostu przepraszam za moją nieobecność. Nie wiem czemu, ale teraz jestem pozytywnie nastawiona do Hitoshiego, więc może na jakiś czas usuixmisaki zmieni się na hitoshixmisaki? Oczywiście żartuję. Dajcie znać, czy wam się podobało, czy raczej nie. I jeszcze ostatnio zastanawiałam się nad jedną rzeczą. Mianowicie "Kontynuować to?". Nie wiem czy dalej pisać i czy komuś dalej to się podoba. Widzę wasze komentarze, jednak ta myśl nie daje mi spokoju. Napiszcie co o tym sądzicie. Dziękuję za uwagę :-)
Pozdrawiam.
Ostatnie blaski słońca przebiły przez okno, świecąc prosto na biurko Misaki. Szefowa pojechała na rodzinny obiad, więc dziś Maid Latte było zamknięte. Ayuzawa pierwszy raz od dawna miała szansę pouczyć się w dzień.
Gdy już sięgnęła po kolejną książkę, jej telefon zadźwięczał i lekko się przesunął. Podniosła go i otworzyła klapkę.
"Spotkajmy się w parku. Zachód słońca."
Uśmiechnęła się lekko. Była przygotowana na ten dzień. Bała się, że Usui nie będzie miał czasu się z nią spotkać. Spieszył się gdzieś. Odprowadził ją do domu, ale pożegnał się w biegu. Dopiero teraz się odezwał, chociaż dzisiaj jest tak ważny dzień. Może był z rodziną? Ale przecież mieszka sam... westchnęła. Nie mogła się teraz przejmować, otworzyła szafkę obok i wyjęła pudełko. Ubrana była w błękitny sweterek i ciemne dżinsy. Założyła trampki, brunatną, letnią kurtkę i wyszła.
Lekko pod stresem przechodziła przez uliczki, ściskając mocno prezent. Dotarła do parku i przypomniała sobie, jak leżała tutaj na kocu wraz z Usuim. Powoli podeszła do tego miejsca. Przy drzewie, przyglądając się zachodowi słońca, stał jakiś chłopak. Nie potrafiła ustalić czy to na pewno Usui, ale zbliżyła się jeszcze. Cień pnia padał na jego włosy, ubrany był w dżinsową katanę i szarą bluzę pod nią. Nagle zwrócił się w jej stronę.
- Ayuzawa? - powiedział niskim głosem.
Jego niebieskie oczy błysnęły, a na twarzy pojawił się lekki uśmiech.
- Hitoshi... - szepnęła i impulsywnie schowała pudełko za sobą.
- Piękny widok, prawda? - odwrócił się.
- Tak... - to wyglądało jak scena z filmu. Hitoshi wyglądał magicznie z zachodem słońca w tle.
- Co tu robisz, Ayuzawa? - znów spojrzał jej w oczy.
- Ja... em...
- Nie, nie musisz mi mówić - powiedział szybko - wiem, jestem irytujący, co? Uczepiłem się ciebie i nie chcę odczepić... - zaśmiał się na siłę.
- Nie, Hitoshi... nie jesteś irytujący - wymamrotała.
- Nie kłam mnie, Ayuzawa - oczy znów mu błysnęły - wiedziałem od początku, że kogoś masz, a pomimo tego próbowałem wygrać. Wygrać bitwę, którą już dawno przegrałem.
- Hitoshi...
- Ach, co ja gadam? - zaśmiał się - Chyba dałem się ponieść chwili. Przepraszam.
- Nie przepraszaj - uśmiechnęła się krzywo.
- Ayuzawa... - przybliżył się - naprawdę przepraszam.
Pochylił się i ją pocałował. Misaki tego się nie spodziewała. Ścisnęła pudełko jeszcze mocniej i jakby sparaliżowana nie wiedziała co zrobić. Chciała go odsunąć, więc powoli uniosła rękę, ale chłopak wtedy sam odszedł.
- Przepraszam - spojrzał jej głęboko w oczy i szybko uciekł w głąb małego lasu.
Misaki powoli przełknęła ślinę i otrząsnęła się. Spojrzała w bok. Przy trochę mniejszym drzewie stał Usui. Oczy miał szeroko otwarte, a usta lekko ukazywały jego zęby. Roztrzepane włosy, delikatnie powiewały wraz ze wszystkim wokół. Cicho dyszał, kilka kropli potu spływało po jego czole. Nagle jedna szybko spadła po policzku. Ale to nie był pot.
- Us...Takumi... - jęknęła z przerażeniem.
Pokręcił głową, odwrócił się i szybko uciekł. Biegł przed siebie, nie zatrzymywał się. Chociaż Misaki rzadko płakała, teraz łzy napłynęły jej do oczu, a nogi się ugięły. Chciała za nim pobiec i wszytko wytłumaczyć. Tylko co? Co wytłumaczyć, skoro sam wszystko widział. To nie ona pocałowała Hitoshiego, to on pocałował ją, ale też ona nic nie zrobiła, żeby tego uniknąć. Puściła pudełko, które się otworzyło, a z niego wypadła drewniana ramka, a w środku zdjęcie. Ich zdjęcie. Uśmiechali się do aparatu, ona była zaczerwieniona, a on ją czule obejmował. Zacisnęła pięści. Co teraz powinna zrobić? Nie chciała spędzić osobno urodzin Usuiego. Ścisnęło ją gardło. Czy znów ma wszystko się popsuć przez jedną osobę? Przez pocałunek? Nie, teraz było inaczej. Tamten pocałunek był udawany, a ten prawdziwy. Misaki dotknęła delikatnie palcami swoich ust. To nie miał być Hitoshi. To miał być Usui. Ale był Hitoshi. Czyli tak miało być?
Pomimo swojej złości, Ayuzawa włożyła zdjęcie do pudełka i je zamknęła. Przeszła się po parku. Usiadła na jednej z ławek i spojrzała w niebo, które powoli robiło się ciemne. Westchnęła ciężko, powstrzymując łzy. Zamknęła oczy i starała się o niczym nie myśleć. Słyszała szczekanie psa, rozmowy ludzi, gdzieś z daleka dochodził gwar miasta i klaksony samochodów. Co jakiś czas nad jej głową śpiewały ptaki. Nagle zerwała się i szła w nieznanym kierunku. Szła tam, gdzie prowadziło ją serce.
Dotarła. Przed budynek, w którym mieszkał Usui. Zaniepokojona weszła do środka, niepewnie otwierając drzwi. Wspięła się cicho po schodach i stanęła przed drzwiami. Zrobiła kilka głębokich wdechów i zapukała. Cisza. Poczekała niecałe dwie minuty i zapukała ponownie, potem zadzwoniła dzwonkiem. Wciąż nic. Już miała odejść, ale coś usłyszała. Zawróciła i przyłożyła ucho do drzwi. Teraz słyszała dokładnie. Kot Usuiego wydobył z siebie długie "miaau" i nic więcej. Rozczarowana szybko zbiegła po schodach. W pewnym momencie o mały włos się nie przewróciła na twarz. W holu zasłoniła ręką twarz i biegła przed siebie. Nie widziała zbyt wiele, nie widziała zaskoczonej twarzy Usuia, kiedy go lekko trąciła wylewając kilka łez. Po omacku otworzyła drzwi i wybiegła. Takumi patrzył na nią z daleka, ale nie ruszył się. Otworzył usta, by krzyknąć, ale Misaki była już za daleko.
Biegła prosto, nie przejmując się niczym. Do zatrzymania zmusił ją krawężnik, o który się potknęła i runęła na ziemię.
- Ayuzawa?
Dziewczyna przerażona uniosła głowę i spojrzała w twarz właścicielowi głosu.
- Nic ci nie jest? - trochę wystraszony podał jej rękę.
- Yukimura - jęknęła i złapała rękę, przyciągając go do siebie.
- Y, przewodnicząca?! - krzyknął, nie wiedząc co się dzieje.
Misaki przytuliła go i rozpłakała się w jego ramię. Yukimura nigdy wcześniej nie widział jej w takim stanie. Nie wiedział za bardzo co zrobić, poza tym to pierwszy raz, kiedy przewodnicząca była tak blisko. Zarumienił się, gdy wyłapał wzrok swojej siostry, która przerwała swoją zabawę na zamku, by poprzyglądać się temu wydarzeniu. Speszony chłopak lekko poklepał dziewczynę po plecach. Dziewczyna oderwała się od jego ramienia i spojrzała mu w oczy. Chłopak wyciągnął z kieszeni chusteczki i jej podał.
- Dziękuję - uśmiechnęła się lekko.
- Przewodnicząca, co się stało? - spytał zmartwiony.
- Nic takiego, Yukimura - otarła łzy chusteczkami.
- Przewodnicząca... nie płacz już - powiedział niespokojnie, po czym nagle zorientował się, że nadal znajduje się w jej przestrzeni intymnej, a ona w jego. Mocne rumieńce powróciły.
- Dobra, muszę się ogarnąć - wstała i podała mu rękę - Zapomnij o tym, co tutaj zaszło, dobrze?
- Jesteś dziewczyną Shouichirou? - gdzieś z dołu zabrzmiał wysoki głos, który wyrażał znaczne zaciekawienie.
Misaki i Yukimura, który właśnie wstał, patrzyli na nią lekko zdziwieni, a zarazem zniesmaczeni.
- Nie, nie, co ty gadasz, Ruri? - podszedł zakłopotany do siostry.
- Niech ona odpowie - powiedziała stanowczo dziewczynka.
- Ruri, daj przewodniczącej spokój - pogłaskał ją po głowie.
- Nie, Ruri, my się tylko przyjaźnimy - Misaki uśmiechnęła się uroczo.
- To ty! - krzyknęła dziewczynka z olśnieniem.
- Ja? - Ayuzawa przekrzywiła głowę niepewnie.
- Gdzie jest książe? - Ruri rozglądała się dookoła.
Z twarzy Misaki zniknął uśmiech. No to ją dobiła.
- Tutaj go nie ma - wymamrotała - Yukimura, ja już muszę iść.
- Dobra, nie będziemy cię zatrzymywać - uśmiechnął się i przysunął Ruri do siebie.
- Dzięki za pomoc - uśmiechnęła się mimo woli - do zobaczenia.
- Do jutra, przewodnicząca.
Machała im jeszcze z daleka, a potem odeszła. Szła powolnym krokiem, była zmęczona dzisiejszym dniem. To miał być ten jeden z szczęśliwszych dni. Miała dać prezent Takumiemu i zobaczyć... PREZENT! Pewnie upuściła go na placu zabaw, gdy upadła! Co jeśli Yukimura właśnie go ogląda? Ich zdjęcie?! Oblała się rumieńcem i szybko zawróciła na plac zabaw. Zobaczyła chłopaka na ławce, przyglądał się dziewczynce, która właśnie zjeżdżała z zjeżdżalni.
- Yukimura! - krzyknęła zdyszana - Widziałeś tu pudełko?
- Pudełko? Jakie pudełko? - spytał ponownie zaskoczony jej obecnością.
- Biegłam z pudełkiem i jak upadłam, to je opuściłam - wytłumaczyła.
- Nie miałaś pudełka. Przyglądałem się tobie jak biegłaś - powiedział lekko się rumieniąc.
- Nie miałam? - powtórzyła powoli.
- Nie - spojrzał jej w oczy.
- Dobra, dzięki jeszcze raz - pobiegła.
Yukimura przez jakiś czas śledził ją wzrokiem, ale potem powrócił do obserwowania siostry, którą po jakimś czasie złapał za rękę i razem poszli do domu.
Jak nie na placu to gdzie?
Tam. W budynku. Na schodach. Przy mieszkaniu Usuia.
I chociaż mógł ktoś to przez ten czas zabrać, biegła. Z nadzieją, że odzyska pudełko i będzie mogła je schować w szafce. I zapomnieć o tym dniu.
Wbiegła do holu i starannie przejrzała teren. Weszła na schody i oglądała każdy ich kąt. Przyglądała się wszystkiemu dookoła, aż była obok drzwi Usuiego. I nie znalazła żadnego pudełka. Posmutniała i zrezygnowana zeszła na dół. Nie chciała już przeszkadzać Takumiemu. Nie miał czasu przez cały dzień, potem ją olał, a teraz było już późno. Właściwie na dworze było bardzo ciemno. Dlaczego Yukimura o tej godzinie bawi się ze swoją siostrą na placu? Czy ona nie powinna spać? Misaki zapała się za głowę. Znów myślała o innych i się nimi przejmowała bardziej niż sobą.
Wyszła z budynku i szła w kierunku domu. Niebo było ciemne, ale wszystkie światła miasta sprawiły, że nawet tego nie zauważała. Co jakiś czas patrzyła na gwiazdy, były cudowne. Przechodziła różnymi uliczkami, które miały swój urok, ten którego ona wcześniej nie zauważała. Zawsze głównie skupiała się na Usuim, ale teraz gdy go nie było, teraz gdy szła samotnie, przyglądała się dokładnie wszystkiemu. Dotarła do swojego domu i starała się cicho otworzyć furtkę. Weszła do ciemnego domu. Tylko z jednego pokoju wydobywało się słabe światło. Pewnie mama pracowała. Wychyliła głowę i ją przywitała. Po krótkiej rozmowie, rzuciła ciche dobranoc i zniknęła na górze w swoim pokoju. Opadła na łóżko i wgapiła się w sufit. Chciała od razu zasnąć, by nie myśleć o niczym. Spojrzała na swój telefon. Sięgnęła po niego i ujrzała wiadomość.
"Znalazłem. Dziękuję."
Niby tak krótka, ale wiedziała o co chodzi. Chodziło o te pudełko. Tylko czemu dziękuje? Przecież na tym zdjęciu są oni, a to pewnie ostatnia rzecz, jaką chciałby widzieć po dzisiejszym incydencie. Pomimo tego odetchnęła z ulgą. Nie znalazły się w żadnych, innych, niepożądanych dłoniach. Tylko w jego, ciepłych...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie będę tu znowu się tłumaczyła, po prostu przepraszam za moją nieobecność. Nie wiem czemu, ale teraz jestem pozytywnie nastawiona do Hitoshiego, więc może na jakiś czas usuixmisaki zmieni się na hitoshixmisaki? Oczywiście żartuję. Dajcie znać, czy wam się podobało, czy raczej nie. I jeszcze ostatnio zastanawiałam się nad jedną rzeczą. Mianowicie "Kontynuować to?". Nie wiem czy dalej pisać i czy komuś dalej to się podoba. Widzę wasze komentarze, jednak ta myśl nie daje mi spokoju. Napiszcie co o tym sądzicie. Dziękuję za uwagę :-)
Pozdrawiam.
czwartek, 16 lutego 2017
(spóźniony) Walentynkowy special!
Brak śniegu, a jedynie ponure chmury sprawiły, że Misaki straciła wszelką energie do życia. Wyszła z pokoju i kierując się do wyjścia, nagle zauważyła niepokojącą radość domowników.
- Coś nie tak? - zajrzała szybko do kuchni.
- Zrobiłam Hinacie czekoladki - Suzuna wyciągnęła różowe pudełeczko z jasnoniebieską kokardką.
- Hinacie? Czekoladki? - Misaki nie potrafiła skojarzyć co dzisiaj za okazja. Urodziny Hinaty? Nieee, przecież ma w lipcu.
- No tak, w końcu dzisiaj są WALENTYNKI, a że nie mam za bardzo komu zrobić, pomyślałam o nim. Biedaczek, od ciebie i tak nie dostanie.
- C-czekaj... to dzisiaj są WALENTYNKI?
- Czy ty w ogóle pamiętasz, że masz chłopaka?
Misaki szybko pobiegła do szkoły. Wbiegła do środka i po chwili się opamiętała. Przecież po korytarzu nie można biegać. Stanęła przed Sakurą i Shizuko, które nie bardzo wiedziały co się dzieje.
- Nie ma Usuiego? - spytała Sakura.
USUI. Ayuzawa tak wybiegła z domu, że całkiem o nim zapomniała. Nie zauważyła go... ale wstyd!
- Coś nie tak? - zajrzała szybko do kuchni.
- Zrobiłam Hinacie czekoladki - Suzuna wyciągnęła różowe pudełeczko z jasnoniebieską kokardką.
- Hinacie? Czekoladki? - Misaki nie potrafiła skojarzyć co dzisiaj za okazja. Urodziny Hinaty? Nieee, przecież ma w lipcu.
- No tak, w końcu dzisiaj są WALENTYNKI, a że nie mam za bardzo komu zrobić, pomyślałam o nim. Biedaczek, od ciebie i tak nie dostanie.
- C-czekaj... to dzisiaj są WALENTYNKI?
- Czy ty w ogóle pamiętasz, że masz chłopaka?
Misaki szybko pobiegła do szkoły. Wbiegła do środka i po chwili się opamiętała. Przecież po korytarzu nie można biegać. Stanęła przed Sakurą i Shizuko, które nie bardzo wiedziały co się dzieje.
- Nie ma Usuiego? - spytała Sakura.
USUI. Ayuzawa tak wybiegła z domu, że całkiem o nim zapomniała. Nie zauważyła go... ale wstyd!
Po ostatniej lekcji
Usui nawet nie przyszedł. Obraził się czy jak? Misaki nie zrobiła tego specjalnie, a może to tak wyglądało? Wybiegła, żeby uniknąć rozmowy z nim? Trzeba to naprawić!
Poszła do klasy 2b. Lekko wystawiła głowę i przeglądnęła wszystkich uczniów. Dużo tam ładnych dziewczyn. Chwilowo poczuło niemiłe kłucie w sercu.
- O, przewodnicząca - usłyszała męski głos z tyłu.
- EH? - odwróciła się przestraszona.
- Coś się stało?
- E... nie, nie...
- Szukasz Usuiego? - Takezawa wyciągnął teczkę z torby.
- Nie, to znaczy... tak trochę albo w sumie to...
- Masz - podstawił jej kilka zapisanych kartek pod nos - to notatki z lekcji.
- Nie było go dzisiaj w szkole? - spojrzała na niego.
- Nie wiesz? Chyba źle się poczuł. Miałem mu zanieść, ale skoro ty tu już jesteś - uśmiechnął się zadziornie.
- No dobra.
- To do jutra, przewodnicząca...
- Takezawa!
- Co jest?
- Dziękuję! - Misaki uśmiechnęła się uroczo.
Takezawa zamarł. TO PRZEWODNICZĄCA SIĘ UŚMIECHA? W sumie to nawet całkiem ładnie...
Misaki zadowolona pobiegła do dziewczyn.
- Usui chyba jest chory.
- I dlatego tak się cieszysz? Wiemy, że go nienawidzisz, ale to twój chłopak. W sumie skoro go nienawidzisz to dlaczego... - zaczęła rozmyślać Shizuko, ale Sakura jej przerwała.
- Ojej, zaniesiesz mu notatki?
- No tak... Sakura, robiłaś Kuugowi czekoladki?
- Tak~! Dzisaj zanoszę, mam nadzieję, że będą mu smakowały. A ty chcesz zrobić dla Usuiego? Czy już zrobiłaś? W końcu się wzięłaś Miśka!
- No właśnie jeszcze nie zrobiłam - przyznała Ayuzawa.
- A to mogę ci pożyczyć taki fajny przepis, wychodzą przepyszne! Mam jeszcze foremki, ale to w domu - podała przyjaciółce kawałek wyciętej gazety.
- Foremki sobie załatwię, a za przepis dziękuję! To ja już pójdę! Do jutra, miłych walentynek! - pobiegła do domu.
- PAAA~!! Ach, a ty Shizuko, komu dajesz czekoladki?
- Eee... tacie?
W domu
- Dobra, zaczynamy! Suzuna, masz jakieś foremki? - krzyknęła.
- A, no trochę mam z konkursu kucharskiego. Kotki, serduszka, zajączki, choinki... - siostra położyła pudełeczko na stole.
- Ale urocze! Dziękuję!
po dwóch godzinach męki
- Skończyłam - otarła czoło z potu - Mam nadzieję, że będą smakowały. Teraz tylko jakieś ładne pudełeczko...
- O takie ci chodzi? - Suzuna machała czerwonym serduszkiem przed jej nosem.
- O, tak! Suzuna jesteś wielka! - wzięła i od razu zapakowała swoje słodycze.
Kątem oka spojrzała na zegarek. Spóźniona... musi czym prędzej lecieć do Maid Latte! Spakowała pudełeczko i notatki do torby, po pracy zajdzie do 'chorego' Usuiego.
Maid Latte
- Przepraszam za spóźnienie! - westchnęła ciężko.
- Nic się nie stało, Miśka! Przebranie masz przy szafce. A co tu masz na nosie? - przybliżyła się szefowa.
- Hm? Oj, to czekolada.
- Robiłaś czekoladki? Dla Usuiego~? - szefowa skakała z radości.
Misaki poszła obsługiwać klientów, w których oczywiście musiał znaleźć się Hitoshi. Co na niego spojrzała, ten zaczynał się dziwnie uśmiechać. O co mogło mu chodzić? Czy to przez ten różowy strój? No niestety, musiała go włożyć, ale chyba nie wygląda aż tak źle.
Na koniec pracy, Misaki pośpiesznie wyszła z Maid Latte. Gdy już miała przekraczać ulicę, coś ją zatrzymało.
- Hej, Ayuzawa.
- O, Hitoshi, cześć...
- Wybacz, że przeszkadzam. Śpieszysz się?
- Um, tak troszkę. Ale jak masz coś ważnego to zaczekam.
- Nie... wiesz, Ayuzawa, taka głupia sprawa. Miałem nadzieję, że dasz mi czekoladki - zaczął się nerwowo śmiać.
- E? Ja nie wiedziałam, że chcesz ode mnie... - sięgnęła po czekoladki dla Usuiego, ale zatrzymała się. Nie mogła tego zrobić.
- Spokojnie, nie przejmuj się. Niepotrzebnie ci mówiłem, ale coś mnie tknęło. To ja już... pójdę - lekko zarumieniony i bardzo rozczarowany oddalił się.
- Hitoshi... ja...
Odszedł. Przez chwilę miała ochotę wręczyć mu te czekoladki, ale wiedziała, że to byłoby niesprawiedliwe. Nie robiła ich z myślą o nim. Nie czułaby się z tym dobrze.
Mieszkanie Usuiego
Misaki zadzwoniła do drzwi. Otworzył je Usui w białej koszuli z czarną marynarką w ręce.
- Przeszkadzam? - spytała zdziwiona tym niecodziennym widokiem.
- Nie, nie, wejdź - Usui zaprosił ją do środka.
- Dlaczego nie było cię dzisiaj w szkole? - usiadła na kanapie, wyczekując wyjaśnień.
- Miałem kilka spraw do załatwienia - powiesił marynarkę na wieszaku.
- Czy to nie mundurek Miyabigaoki? - Misaki wskazała na koniec kanapy, gdzie leżał ubiór.
Nie usłyszała odpowiedzi. Takumi jedynie zrobił wielkie oczy, wymamrotał coś pod nosem i szybko schował mundurek do szafy.
- Czyli jednak byłeś dzisiaj w szkole...
- Martwiłaś się o mnie? - chłopak nagle się zbliżył.
- Byłeś dzisiaj w Miyabigaoce? - Misaki nie przestawała.
Usui usiadł obok dziewczyny i ciężko westchnął.
- Nie dasz za wygraną, prawda?
Ayuzawa pokiwała głową.
- Mój brat już od dawna chce, żebym zmienił szkołę. Uważa, że Miyabigaoka zapewni mi lepszą przyszłość.
- I zmieniłeś? N-nic mi o tym nie mówiąc?
- Nie, no co ty, Miśka. Poszedłem tam tylko po to, żeby ich uświadomić, że i tak nic nie będę zmieniał - uśmiechnął się do siebie.
- Nie kłam mnie, KOSMITO! Przecież widziałam jak schowałeś ten mundurek do szafy, tak to byś go SPALIŁ CZY COŚ!
- A co jak trzeba będzie chronić cię przed strasznym Igarashim i jego towarzystwem? - powiedział zniżonym głosem.
- Sama się obronię - fuknęła i odwróciła głowę.
- Oj, Miśka, tak się zmartwiłaś, że nawet nie zauważyłaś zmian.
- Jakich zmian?! Coś jeszcze?! Zmieniasz szkołę to może jeszcze DZIEWCZYNĘ, PLANETĘ?
- Ty to masz pomysły - zaśmiał się - Chodziło mi o imię. Możemy sobie mówić po imieniu, co nie?
Tyle czasu minęło, a oni dalej zwracali się do siebie oficjalnie. Ayuzawa nie miała pojęcia, że to ma dla niego takie znaczenie.
- No tak, tak. Przecież całe życie po nazwisku się do mnie zwracać nie będziesz - przewróciła oczami.
- Całe życie? No tak, w końcu potem już będzie Misaki Usui, co?
- CO?! Za dużo sobie wyobrażasz!
- Haha, dobra. Co tam dla mnie masz, Misaki? - nacisnął na ostatnie słowo.
- Notatki, Takumi - zrobiła dokładnie to samo.
- O, zmieniłaś klasę? Teraz będziemy razem już 24/7.
- Chciałbyś. Dostałam od Takezawy.
- No wiesz co... teraz Takezawa? Kto następny?
- Opamiętaj się! Mam coś jeszcze.
Usui zaglądnął kątem oka do torby. Zobaczył czerwone serduszko.
- Dostałaś od niego czekoladki?! A to nie dziewczyny dają chłopakom?
Misaki uderzyła głową w oparcie kanapy. Czynność powtórzyła jeszcze kilka razy. On tak serio czy udaje? Spojrzała na niego zarumieniona i zestresowana sięgnęła po czekoladki.
- T-to dla ciebie, kosmito - czekając aż chłopak przyjmie, odwróciła głowę w bok. Serce jej biło jak szalone.
- Dla mnie? Dziękuję, Miśka - uśmiechnął się szeroko.
Ayuzawa dyskretnie spojrzała na niego, by zobaczyć jego reakcje.
- Kurcze, ale wstyd. Nic nie przygotowałem, żadnej kolacji czy coś - Usui trochę się zasmucił.
- Co? Nie, nie! Musiałeś załatwić te kilka spraw, poza tym ja przyszłam tylko na chwilę. Zaraz będę się zbierać.
- Misaki, co dzisiaj jest? - spytał chłopak.
- 14 lutego?
- Ale jaki dzień.
- Wtorek?
- Oh, Miśka! Ale jakie święto?
- No, a niby czemu dałam ci czekoladki? Walentynki!
- Właśnie. Czyli nigdzie nie idziesz - złapał ją za rękę - Zostajesz ze mną.
- Puść mnie, kosmito - parsknęła jak kot i oddaliła się 10 metrów dalej.
Chłopak spojrzał na nią zdziwiony i kiedy domyślił się o co chodzi dziewczynie, zaczął się głośno śmiać.
- I z czego się śmiejesz, zboczony kosmito?
- Siadaj, Misaki. Zrobię zaraz coś do jedzenia.
Usui zrobił spaghetti. Podał wszystko na jednym talerzu.
- Jeden talerz? Resztę masz brudną czy co? Mogę umyć, nie musimy jeść razem - powiedziała Ayuzawa.
- Ty to w ogóle się nie znasz - uśmiechnął się Usui.
W trakcie przepysznej kolacji, Misaki zauważyła kotka. Wciągała właśnie makaron, więc musiała przywołać zwierzątko palcami. Pocierała je, ale kotek i tak poszedł we własną stronę. Chciała spojrzeć na talerz i nagle ujrzała Usuiego przed jej twarzą. Czyli taki był jego plan. Jakim trzeba być szczęściarzem, żeby trafić na ten sam makaron co Misaki? Przecież gdyby ona miała taki plan, to znając życie - nie trafiłaby + pojawiłaby się znikąd ta ruda piękność i to ona pocałowałaby Usuiego. Tak, to właśnie nazywa się szczęście Misaki. Ale oczywiście - ona nigdy by nie chciała do takiego czegoś *czyli pocałunku* doprowadzić!
Usui uśmiechnął się i znacząco poruszył brwiami, na co Ayuzawa odpowiedziała tylko wybuchem czerwoności na twarzy.
Stało się. Pocałował ją. Po czym wstał, złapał ją za rękę i zaprowadził do sypialni. Zostawił dziewczynę przy drzwiach i zasłonił okna roletami.
- To co - uśmiechnął się - oglądamy film?
Misaki padła na łóżko. Kamień z serca...
Na początek obejrzeli jedną z komedii romantycznych, potem Takumi wybrał jakiś horror. Pewnie specjalnie, były momenty, w których Ayuzawa chcąc ominąć scenę, musiała się wtulać w chłopaka. I tak im minął ten miły wieczór. Było już późno, więc Misaki zaczęła się zbierać do wyjścia.
- Odprowadzę cię. Na dworze musi być już chłodnawo - rzucił jej swoją bluzę na głowę.
- Nie trzeba, przecież to nie tak daleko - zdjęła bluzę.
- Trzeba - "pomógł" jej założyć - oddasz mi jutro albo kiedyś tam.
- Dzięki - uśmiechnęła się.
Na zewnątrz było pięknie. Niebo było obsypane gwiazdami, pięknie błyszczały na tle śpiącego miasta. Gdzieniegdzie świeciły się jeszcze lampy w domach, ale w większości były już zgaszone.
- Pewnie już śpią... ciekawe co sobie pomyślały, że nie wróciłam do domu - opanował ją strach i wielki burak.
- Ee, tam. Są walentynki - zaśmiał się Usui.
Spacerowali tak sobie, zbliżając się do domu Ayuzawy. Dziewczyna wpatrzona była w niebo.
- Gwiazdy są piękne - szepnęła.
- Nie takie piękne jak ty! - palnął chłopak.
- Takumi, to już się przejadło - stwierdziła.
- Za to ty mi się nigdy nie 'przejesz' - zaśmiał się.
- Już jesteśmy. Dziękuję za... ten super romantyczny wieczór, Takumi - uśmiechnęła się uroczo.
- Ja też dziękuję, Misaki - pocałował ją w czoło - Dobranoc. Śpij dobrze. I nawet nie zasiadaj mi dziś do nauki.
- No, ale...
- Nie! - pstryknął ją w czoło - Masz iść spać. Dobranoc. Śnij o mnie~
- Wtedy nie zasnę.
- Bo przyspieszy ci serduszko i znowu będziesz cała czerwona?
- Nie! Dobra, muszę już iść! Dobranoc, Takumi - poczochrała mu fryzurę i pobiegła.
- Dobranoc... Misaki - uśmiechnął się.
Wszystko spóźnione. Ale jest! Przepraszam za wszelkie nierozbudowania dialogów czy wydarzeń, błędy ortograficzne, gramatyczne itd. Mam nadzieję, że ten speszjal Wam się choć troszkę podobał. Rozdział pojawi się niedługo. Potrzebowałam weny, takiego tknięcia, które naszło mnie we wtorek, wieczorem. W środę obchodziłam Dzień Singla, hehe. I dopiero wieczorem siadłam i wymyśliłam jeszcze ten special. Ale nie martwcie się, wkrótce się pojawi! Pozdrawiam cieplutko~
środa, 30 listopada 2016
Rozdział 28
Misaki skończyła pracę. Jak najszybciej chciała wyjść z Maid Latte, by uniknąć komentarzy o Hitoshim. Nie chciała wierzyć w to co usłyszała, ale zaczęła się obawiać, że to może być prawda. Zawsze była słaba w takich 'miłosnych' sprawach, a skoro inni to zauważyli... nie. Nie może teraz o tym myśleć. Dziś pierwszy raz miała wyjątkowe szczęście i zdjęcie ze służącymi wygrały same losowe osoby. Ani tercet idiotyczny, ani Hitoshi, ani Usui... właśnie, Usui. Misa zaczęła nerwowo myśleć, czy Takumi widział tą sytuacje z kelnerem, który "jest tylko przyjacielem". Może on też zauważył, że coś pomiędzy nimi jest? Niee, to niemożliwe. Misaki i Hitoshi to tylko przyjaciele. Przynajmniej tak myślała Miśka.
Oderwana od myśli nagłym skrzypnięciem podłogi, odwróciła się w stronę drzwi. Było już późno, pora wracać do domu. Wyszła na zewnątrz i ledwo zamykając drzwi, poczuła na sobie ciężar, który przygniatał ją do ściany. Był to Usui. Przestraszona gwałtownym ruchem chłopaka, wpatrywała się w jego obojczyki. Takumi złapał dziewczynę za podbródek i podniósł do góry. Spojrzał jej głęboko w oczy. Zaczerwieniona Misaki szybko opuściła głowę w dół.
- O co ci chodzi? - wymamrotała cicho, próbując go odsunąć.
- Coś cię z nim łączy? - spytał poważnie, zbliżając się do niej jeszcze bardziej.
- A-ale o kim ty mówisz?! - ledwo co oddychała, uporczywie próbowała odsunąć chłopaka - Jesteś za blisko!
Takumi odsunął się i zaczął patrzeć Misaki prosto w oczy. Jego spojrzenie było zimne, przepełnione niepewnością i nieufnością. Wpatrywał się tak z poważną miną, milcząc. Misa przestraszyła się jeszcze bardziej. Chłopak westchnął ciężko. I nagle przyciskając palec wskazujący do policzka, uśmiechnął się najbardziej uroczo jak umiał, mówiąc:
- Czy mam przebrać się za Asha i ci pomóc~? Chcesz być moim Pikachuu, Misa-chan, chcesz~?
- C-co ty...
- No daleej Misa, wiem, że chcesz~ - oparł rękę o ścianę i zbliżył usta do jej ucha - sparaliżujesz mnie swoim urokiem?bo pikachu ma moc paraliżowania
- Ty sadysto, ty, zboczeńcu! - krzyknęła i szybko popędziła przed siebie.
Usui uśmiechnął się do siebie. Poprawił fryzurę i powolnym krokiem szedł za zawstydzoną Misaki.
Doszedł do placu zabaw, na którym kiedyś dziewczyna opowiedziała mu o swoim życiu, wyjaśniła, że ma problemy finansowe. Rozglądnął się z nadzieją, że w końcu zauważy Misaki.
- Ayuzawa - zaśmiał się, gdy zobaczył ją na szczycie zjeżdżalni - ile ty masz lat?
- Odejdź ode mnie, ty kosmito! - krzyknęła.
- Oj no, cicho już, późno jest, a ty się drzesz - podszedł do niej - jeszcze ktoś pomyśli, że krzywda ci się dzieje.
- Bo się dzieje! Nie podchodź, zboczeńcu! - zaczęła machać rękoma, by go odpędzić.
Takumi szybko wskoczył na zjeżdżalnie i wspiął się na góre.
- Mam cię uciszyć? - szepnął i pocałował ją.
- Już, będziesz cicho? - uśmiechnął się.
Misaki-burak przytulnie pokiwała głową.
- Wracajmy do domu - wymamrotała.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Oderwana od myśli nagłym skrzypnięciem podłogi, odwróciła się w stronę drzwi. Było już późno, pora wracać do domu. Wyszła na zewnątrz i ledwo zamykając drzwi, poczuła na sobie ciężar, który przygniatał ją do ściany. Był to Usui. Przestraszona gwałtownym ruchem chłopaka, wpatrywała się w jego obojczyki. Takumi złapał dziewczynę za podbródek i podniósł do góry. Spojrzał jej głęboko w oczy. Zaczerwieniona Misaki szybko opuściła głowę w dół.
- O co ci chodzi? - wymamrotała cicho, próbując go odsunąć.
- Coś cię z nim łączy? - spytał poważnie, zbliżając się do niej jeszcze bardziej.
- A-ale o kim ty mówisz?! - ledwo co oddychała, uporczywie próbowała odsunąć chłopaka - Jesteś za blisko!
Takumi odsunął się i zaczął patrzeć Misaki prosto w oczy. Jego spojrzenie było zimne, przepełnione niepewnością i nieufnością. Wpatrywał się tak z poważną miną, milcząc. Misa przestraszyła się jeszcze bardziej. Chłopak westchnął ciężko. I nagle przyciskając palec wskazujący do policzka, uśmiechnął się najbardziej uroczo jak umiał, mówiąc:
- Czy mam przebrać się za Asha i ci pomóc~? Chcesz być moim Pikachuu, Misa-chan, chcesz~?
- C-co ty...
- No daleej Misa, wiem, że chcesz~ - oparł rękę o ścianę i zbliżył usta do jej ucha - sparaliżujesz mnie swoim urokiem?bo pikachu ma moc paraliżowania
- Ty sadysto, ty, zboczeńcu! - krzyknęła i szybko popędziła przed siebie.
Usui uśmiechnął się do siebie. Poprawił fryzurę i powolnym krokiem szedł za zawstydzoną Misaki.
Doszedł do placu zabaw, na którym kiedyś dziewczyna opowiedziała mu o swoim życiu, wyjaśniła, że ma problemy finansowe. Rozglądnął się z nadzieją, że w końcu zauważy Misaki.
- Ayuzawa - zaśmiał się, gdy zobaczył ją na szczycie zjeżdżalni - ile ty masz lat?
- Odejdź ode mnie, ty kosmito! - krzyknęła.
- Oj no, cicho już, późno jest, a ty się drzesz - podszedł do niej - jeszcze ktoś pomyśli, że krzywda ci się dzieje.
- Bo się dzieje! Nie podchodź, zboczeńcu! - zaczęła machać rękoma, by go odpędzić.
Takumi szybko wskoczył na zjeżdżalnie i wspiął się na góre.
- Mam cię uciszyć? - szepnął i pocałował ją.
- Już, będziesz cicho? - uśmiechnął się.
Misaki-burak przytulnie pokiwała głową.
- Wracajmy do domu - wymamrotała.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
W domu Misaki
- Już jestem! - oznajmiła Ayuzawa.
- A gdzie tak długo byłaś? - spytała mama.
- Pewnie u Takumiego - Suzuna poruszyła znacząco brwiami.
- Nie, nie! Po prostu... um... poszliśmy na mały spacer.
- Oświadczył ci się?
- Nie no co ty, nie skończyliśmy jeszcze liceum!
- E tam.
- Jakie 'e tam'?! Mamo, słyszałaś to?!
- Słyszałam, słyszałam. Suzuna ożeni się w drugiej klasie liceum, a w trzeciej będzie już miała trójkę dzieci.
- CO? Wiecie, lepiej pójdę do siebie.
Pobiegła do swojego pokoju. Położyła torbę w kącie i opadła na łóżko, ciężko wzdychając. Nagle poczuła na swoich ustach pocałunek Usuiego.
- Głupi zboczeniec - pomyślała czerwieniąc się.
Skuliła się i zaczęła myśleć o tym co dzisiaj zaszło pod Maid Latte. Takumiemu chodziło o Hitoshiego, to było pewne. Ale o co chodziło z tą nagłą falą słodkości... chwila. Przecież dokładnie to samo powiedział Hitoshi. No, prawie to samo, bo widocznie Usui dodał swój własny, kosmiczny tekst. "Co cię z nim łączy?", phi. NIC nie łączy. Nic oprócz przyjaźni. Chyba...
No dobra chyba czas wziąć się za naukę. Misaki ciężkim ruchem podniosła się z łóżka. Usiadła na krzesło przy biurku i wpatrywała się w stertę papierów oraz książek. Jakoś nie mogła wziąć się w garść. Ciągle myślała o Takumim. Co się z nią dzieje?! Nie ma czasu, im późnej zacznie się uczyć tym krócej będzie spać. Sięgnęła po pierwszą książkę, otworzyła ją i znalazła odpowiednią stronę. Wzięła kartkę i robiła notatki najważniejszych informacji. Nagle jej telefon głośno się odezwał.
Dostała SMS'a. Od Usuiego. Właśnie teraz kiedy musiała się skoncentrować. Już prawie jej się udało. Musi to zignorować. Zapisała kolejne słowa na kartce. Jednak myśl o wiadomości przebijała wszystkie inne. Zerknęła na telefon. Był jak magnez. Bardzo chciała zobaczyć co napisał jej chłopak. No dobra, przeczyta i wróci do obowiązków.
"Uczysz się?"
Poważnie? Oderwała się od nauki, tylko dla takiej błahej wiadomości?
"A jak myślisz"
Świetnie. Teraz może wró-
"Myślę, że o mnie myślisz"
ŻE CO? Skąd ten kosmita o tym wie?!
"Śledzisz mnie? Gdzie jesteś? Na drzewie?"
Podeszła do okna i zaczęła się rozglądać.
"Haha, czyli jednak o mnie myślisz. Spokojnie, jestem u siebie w domu. Ale może wolałabyś, żebym był obok ciebie?"
Czas było zakończyć tą rozmowe. Zbaczała na nieodpowiedni temat.
"Dobra muszę się UCZYĆ! Dobranoc!"
Już miała usiąść spokojnie przy biurku, gdy jeszcze raz odezwał się (irytujący) dźwięk telefonu.
"Dobranoc Ayuzawa ♡"
Ugh, na co te serduszko! No dobra, czas się ogarnąć. Misaki szybko zaczęła przyglądać wszystkie książki i robić notatki.
I tutaj kończymy. Musicie mi wybaczyć, ale brak weny. A bardzo chcę dodać ten post jeszcze w listopadzie. Haha, udało mi się.
Chcę przeprosić za brak opowiadań, nie miałam weny co chyba nawet można zauważyć przy tym rozdziale. Nie chciałam dodawać bardzo krótkich rozdziałów, więc trochę zwlekałam.
Możecie mnie trochę nakierować co powinnam teraz zrobić, co chcecie! A no i jako iż za kilka dni są moje urodziny + święta, ogólnie ten cały klimat świąteczny - zmienię wystrój bloga. Może mi się uda w najbliższym tygodniu. Tymczasem życzę wam dużo zdrowia, no i co - do zobaczenia w następnym rozdziale!
No dobra chyba czas wziąć się za naukę. Misaki ciężkim ruchem podniosła się z łóżka. Usiadła na krzesło przy biurku i wpatrywała się w stertę papierów oraz książek. Jakoś nie mogła wziąć się w garść. Ciągle myślała o Takumim. Co się z nią dzieje?! Nie ma czasu, im późnej zacznie się uczyć tym krócej będzie spać. Sięgnęła po pierwszą książkę, otworzyła ją i znalazła odpowiednią stronę. Wzięła kartkę i robiła notatki najważniejszych informacji. Nagle jej telefon głośno się odezwał.
Dostała SMS'a. Od Usuiego. Właśnie teraz kiedy musiała się skoncentrować. Już prawie jej się udało. Musi to zignorować. Zapisała kolejne słowa na kartce. Jednak myśl o wiadomości przebijała wszystkie inne. Zerknęła na telefon. Był jak magnez. Bardzo chciała zobaczyć co napisał jej chłopak. No dobra, przeczyta i wróci do obowiązków.
"Uczysz się?"
Poważnie? Oderwała się od nauki, tylko dla takiej błahej wiadomości?
"A jak myślisz"
Świetnie. Teraz może wró-
"Myślę, że o mnie myślisz"
ŻE CO? Skąd ten kosmita o tym wie?!
"Śledzisz mnie? Gdzie jesteś? Na drzewie?"
Podeszła do okna i zaczęła się rozglądać.
"Haha, czyli jednak o mnie myślisz. Spokojnie, jestem u siebie w domu. Ale może wolałabyś, żebym był obok ciebie?"
Czas było zakończyć tą rozmowe. Zbaczała na nieodpowiedni temat.
"Dobra muszę się UCZYĆ! Dobranoc!"
Już miała usiąść spokojnie przy biurku, gdy jeszcze raz odezwał się (irytujący) dźwięk telefonu.
"Dobranoc Ayuzawa ♡"
Ugh, na co te serduszko! No dobra, czas się ogarnąć. Misaki szybko zaczęła przyglądać wszystkie książki i robić notatki.
RANO
Dziewczyna szybko zerwała się z łóżka. Ledwo żywa ruszyła w stronę drzwi. Po wyjściu z łazienki, gotowa już Misaki zeszła na dół, na śniadanie.
Po zjedzeniu pobiegła po teczkę i wyszła z domu.
- A ty co tak późno? - zapytał Usui.
- Co ty tu robisz? - podeszła do niego.
- Postanowiłem, że dziś pójdziemy do szkoły razem - uśmiechnął się.
- Um... no dobra - ziewnęła.
- Nie wyspałaś się? Do której się uczyłaś? - spytał gdy byli już w drodze.
- Nie wiem, trochę mnie to pochłonęło - wymamrotała.
Po zjedzeniu pobiegła po teczkę i wyszła z domu.
- A ty co tak późno? - zapytał Usui.
- Co ty tu robisz? - podeszła do niego.
- Postanowiłem, że dziś pójdziemy do szkoły razem - uśmiechnął się.
- Um... no dobra - ziewnęła.
- Nie wyspałaś się? Do której się uczyłaś? - spytał gdy byli już w drodze.
- Nie wiem, trochę mnie to pochłonęło - wymamrotała.
- Mam ci pisać wiadomości przypominające o śnie?
- Nie, ty lepiej nie pisz. Tylko mnie rozpraszasz.
Usui zaśmiał się. Chyba spodobał mu się ten fakt.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~- Nie, ty lepiej nie pisz. Tylko mnie rozpraszasz.
Usui zaśmiał się. Chyba spodobał mu się ten fakt.
I tutaj kończymy. Musicie mi wybaczyć, ale brak weny. A bardzo chcę dodać ten post jeszcze w listopadzie. Haha, udało mi się.
Chcę przeprosić za brak opowiadań, nie miałam weny co chyba nawet można zauważyć przy tym rozdziale. Nie chciałam dodawać bardzo krótkich rozdziałów, więc trochę zwlekałam.
Możecie mnie trochę nakierować co powinnam teraz zrobić, co chcecie! A no i jako iż za kilka dni są moje urodziny + święta, ogólnie ten cały klimat świąteczny - zmienię wystrój bloga. Może mi się uda w najbliższym tygodniu. Tymczasem życzę wam dużo zdrowia, no i co - do zobaczenia w następnym rozdziale!
środa, 7 września 2016
Rozdział 27
- Witamy w Maid Latte! Zostań dłużej, a może wygrasz zdjęcie ze mną lub innym pokemonem! - Miśka uśmiechnęła się uroczo, pokazała na resztę załogi, a tym samym lekko odwróciła się, by zaprezentować swój strój Pikachu.
- Buuuuuuuuuuu! - krzyknął Aoi z tyłu - O czym ty w ogóle gadasz idiotko?! Zrobiłbym to lepiej!
- Aoi, wracaj tu! - szefowa zaciągnęła gimnazjaliste do kuchni.
Dzisiaj w Maid Latte odbywał się Dzień Pokemonów. Ostatnio stały się popularne, a szefowa na samą myśl o uroczych przebrankach rozpłynęła się i natychmiast zamówiła stroje. Misaki ze względu ciemnych włosów nadawała się do roli Pikachu.
Tercet idiotyczny siedział przy 'swoim' stole i nie zamierzał się nigdzie ruszać dopóki nie wygra zdjęcia. Usui zajął miejsce, zamówił jedynie coś do picia i wpatrywał się z uśmiechem w Misaki. Trochę ją to rozpraszało i co chwilę odwracała się do niego, czerwona, mówiąc:
-Co się gapisz, ty zbolu?!
Niezwykle podniecone trio wymyślało pozy jakie zrobić do zdjęcia, by wyszło idealnie.
- Ej, a co jak wylosują tylko jednego z nas? - zapytał Kurosaki z nieco mniej szczęśliwą miną.
- To niemożliwe, napisaliśmy 3 imienia na jednej kartce - uśmiechnął się Sarashina.
- A CO JAK NAS ZA TO ZDYSKWALIFIKUJĄ?! - krzyknął Shirokawa.
- Nie no co ty, nie powinni - powiedział spokojnie Sarashina.
- Pewnie i tak wygra Usui, tak jak poprzednim razem z tymi kartami - wymamrotał przygnębiony Kurosaki.
- Ej, no co wy, chłopaki! Trochę wiary! - Sarushina próbował trochę zmotywować swoją załogę.
Tymczasem Usui dalej wlepiony w Misaki, w końcu postanowił się odezwać.
- Pikachu, wybieram cię! - powiedział, gdy dziewczyna przechodziła obok jego stolika.
- Przestań mnie rozpraszać! - krzyknęła.
- Ou, rozpraszam cię? - oparł się ręką o stół i zadziornie uśmiechnął.
- CO?! NIE, TO ZNACZY TAK! TO ZNACZY... UGHH! - krzyknęła i wkurzona odeszła od stolika.
Usui się cicho zaśmiał i śledził ją wzrokiem. Ayuzawa ciężko pracowała, przyjmowała zamówienia i próbowała być jak najbardziej słodka. Minęło sporo czasu, teraz była jej kolej na przywitanie klienta. Na razie nikogo nie było, więc Miśka powoli decydowała zajmować się klientami. Nagle drzwi się otworzyły, a do środka weszła wysoka postać o męskiej sylwetce. Misaki podbiegła się przywitać, ale odrazu odebrało jej mowę. Wpatrywała się z otwartą buzią w przystojnego bruneta, którego mina była dosyć podobna.
- Misaki? - udało mu się coś z siebie wydusić.
- Hitoshi... - jęknęła. bez skojarzeń prosze XDD
- P-pracujesz tu? - spytał cicho.
- Nie, ja... tak. Pracuję tu - spuściła głowę w dół.
Hitoshi nie wiedział co powiedzieć. W głowie miał pełno myśli. Przynajmniej teraz wiedział, że Misaki nie dała mu 'kosza', gdy próbował ją tu zaprosić. Po prostu się wstydziła... ale nie miała czego. On naprawdę bardzo ją polubił i twierdził, że nie musiała się z tym tak kryć. W sumie zrobiło mu się trochę miło na samą myśl o tym, że oboje pracują jako kelnerzy. W przyszłości mogli, by stworzyć własną restau...nie. Zaczął za dużo myśleć. Nagle Misaki stanęła na palcach i na oczach wszystkich klientów szepnęła coś do ucha zawstydzonego chłopaka. Był zdziwiony, ale po tajemniczej wiadomości lekko się uśmiechnął. Zaniepokoiło to Usuiego.
Miśka zaprowadziła swojego towarzysza do jednego ze stolików i podała karteczkę i długopis, by uczestniczył w losowaniu. Usui dokładnie przyglądał się tej dwójce. Co jest?!
Po chwili dziewczyna przyniosła niespodziewanemu klientowi zamówienie z bladym uśmiechem. Hitoshi zobaczył niezadowolenie Misaki.
- Nie stresuj się tak - uśmiechnął się szeroko - no dalej, uśmiechnij się, pikachu~.
- N-nie stresuję się... - wymamrotała i spróbowała się uśmiechnąć.
Nie wyszło jej. Niestety...
- Czy mam przebrać się za Asha i ci pomóc? - spojrzał na górę, trzymając palec wskazujący na policzku. boy you so kawaiii
- Cooo?! Nieee! - zaczerwieniła się.
Hitoshi zaczął się śmiać. Misaki spojrzała na niego lekko zdziwiona, nie wiedziała dlaczego tak nagle zaczął się śmiać, ale po chwili uśmiechnęła się do niego.
- Dobra, idę służyć dalej - westchnęła.
- Ej, Pikachu~ - zatrzymał ją jeszcze chwilę - chcę widzieć ten uśmiech częściej - puścił do niej oczko i w zamian sprawił, że jej twarz zmieniła się w jednego wielkiego buraka. ZNOWU. Szybko odeszła i migiem znalazła się w kuchni.
- Usui chyba jest zazdrosny~ - powiedziała dosyć głośno Honoka - coś myślę, że czeka cię poważna rozmowa z nim po pracy.
- Niby czemu? - spytała nerwowo Misaki.
- No np. dlatego, że flirtowałaś z tamtym - Honoka przerwała, bo szefowa postanowiła ją uciszyć.
- Kim jest ten chłopak? - spytała podniecona szefowa.
- To Hitoshi... mój przyjaciel...
- Oj, biedaczek! Nie ma szans z Usuim!
- Jak to...? Poza tym czemu miałby z nim konkurować?
- Oj, Miśka, ty to zawsze taka ślepa byłaś? Chłopak ewidentnie się w Tobie zakochał!
- Że co?!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam po długieeej wakacyjnej przerwie! Jak się spało, wypoczywało i leniuchowało moi drodzy? Wracam do Was, co prawda z krótkim postem jednak... tak jakoś bardzo chciałam zakończyć w tym momencie! Co do kolejnych rozdziałów, nie wiem kiedy się pojawią - najczęstszym zdaniem, które teraz słyszę od nauczycieli to "uczcie się systematycznie, robię niezapowiedziane kartkówki!". MASAKRAAAA!!
Jeżeli uznaliście ten rozdział za TOTALNĄ PORAŻKĘ - wybaczcie, dawno nie pisałam opowiadań!
Starałam się, ale dużo przeżywałam pisząc to! Wyobraźcie sobie, że akurat podczas pisania tego 'rozdziału', wbiłam na tt i pacze A TAM MÓJ KOCHANY ZESPÓŁ DODAŁ NOWY FILMIK Z MOIM CHŁOPAKIEM!!! to znaczy... z moim 'ulubieńcem'.
Przerwałam pisanie i przez krótką chwilę przeżywałam to wszystko. DOBRA, DOBRA, JUŻ KOŃCZĘ!!! KTO PRZECZYTAŁ TO POZDRAWIAM CIEPLUTKO, NIE OBRAŻAJCIE SIĘ JAK COŚ BYŁO NIE TAK!!!
PAAAAAAAAAAAA~
- Buuuuuuuuuuu! - krzyknął Aoi z tyłu - O czym ty w ogóle gadasz idiotko?! Zrobiłbym to lepiej!
- Aoi, wracaj tu! - szefowa zaciągnęła gimnazjaliste do kuchni.
Dzisiaj w Maid Latte odbywał się Dzień Pokemonów. Ostatnio stały się popularne, a szefowa na samą myśl o uroczych przebrankach rozpłynęła się i natychmiast zamówiła stroje. Misaki ze względu ciemnych włosów nadawała się do roli Pikachu.
Tercet idiotyczny siedział przy 'swoim' stole i nie zamierzał się nigdzie ruszać dopóki nie wygra zdjęcia. Usui zajął miejsce, zamówił jedynie coś do picia i wpatrywał się z uśmiechem w Misaki. Trochę ją to rozpraszało i co chwilę odwracała się do niego, czerwona, mówiąc:
-Co się gapisz, ty zbolu?!
Niezwykle podniecone trio wymyślało pozy jakie zrobić do zdjęcia, by wyszło idealnie.
- Ej, a co jak wylosują tylko jednego z nas? - zapytał Kurosaki z nieco mniej szczęśliwą miną.
- To niemożliwe, napisaliśmy 3 imienia na jednej kartce - uśmiechnął się Sarashina.
- A CO JAK NAS ZA TO ZDYSKWALIFIKUJĄ?! - krzyknął Shirokawa.
- Nie no co ty, nie powinni - powiedział spokojnie Sarashina.
- Pewnie i tak wygra Usui, tak jak poprzednim razem z tymi kartami - wymamrotał przygnębiony Kurosaki.
- Ej, no co wy, chłopaki! Trochę wiary! - Sarushina próbował trochę zmotywować swoją załogę.
Tymczasem Usui dalej wlepiony w Misaki, w końcu postanowił się odezwać.
- Pikachu, wybieram cię! - powiedział, gdy dziewczyna przechodziła obok jego stolika.
- Przestań mnie rozpraszać! - krzyknęła.
- Ou, rozpraszam cię? - oparł się ręką o stół i zadziornie uśmiechnął.
- CO?! NIE, TO ZNACZY TAK! TO ZNACZY... UGHH! - krzyknęła i wkurzona odeszła od stolika.
Usui się cicho zaśmiał i śledził ją wzrokiem. Ayuzawa ciężko pracowała, przyjmowała zamówienia i próbowała być jak najbardziej słodka. Minęło sporo czasu, teraz była jej kolej na przywitanie klienta. Na razie nikogo nie było, więc Miśka powoli decydowała zajmować się klientami. Nagle drzwi się otworzyły, a do środka weszła wysoka postać o męskiej sylwetce. Misaki podbiegła się przywitać, ale odrazu odebrało jej mowę. Wpatrywała się z otwartą buzią w przystojnego bruneta, którego mina była dosyć podobna.
- Misaki? - udało mu się coś z siebie wydusić.
- Hitoshi... - jęknęła. bez skojarzeń prosze XDD
- P-pracujesz tu? - spytał cicho.
- Nie, ja... tak. Pracuję tu - spuściła głowę w dół.
Hitoshi nie wiedział co powiedzieć. W głowie miał pełno myśli. Przynajmniej teraz wiedział, że Misaki nie dała mu 'kosza', gdy próbował ją tu zaprosić. Po prostu się wstydziła... ale nie miała czego. On naprawdę bardzo ją polubił i twierdził, że nie musiała się z tym tak kryć. W sumie zrobiło mu się trochę miło na samą myśl o tym, że oboje pracują jako kelnerzy. W przyszłości mogli, by stworzyć własną restau...nie. Zaczął za dużo myśleć. Nagle Misaki stanęła na palcach i na oczach wszystkich klientów szepnęła coś do ucha zawstydzonego chłopaka. Był zdziwiony, ale po tajemniczej wiadomości lekko się uśmiechnął. Zaniepokoiło to Usuiego.
Miśka zaprowadziła swojego towarzysza do jednego ze stolików i podała karteczkę i długopis, by uczestniczył w losowaniu. Usui dokładnie przyglądał się tej dwójce. Co jest?!
Po chwili dziewczyna przyniosła niespodziewanemu klientowi zamówienie z bladym uśmiechem. Hitoshi zobaczył niezadowolenie Misaki.
- Nie stresuj się tak - uśmiechnął się szeroko - no dalej, uśmiechnij się, pikachu~.
- N-nie stresuję się... - wymamrotała i spróbowała się uśmiechnąć.
Nie wyszło jej. Niestety...
- Czy mam przebrać się za Asha i ci pomóc? - spojrzał na górę, trzymając palec wskazujący na policzku. boy you so kawaiii
- Cooo?! Nieee! - zaczerwieniła się.
Hitoshi zaczął się śmiać. Misaki spojrzała na niego lekko zdziwiona, nie wiedziała dlaczego tak nagle zaczął się śmiać, ale po chwili uśmiechnęła się do niego.
- Dobra, idę służyć dalej - westchnęła.
- Ej, Pikachu~ - zatrzymał ją jeszcze chwilę - chcę widzieć ten uśmiech częściej - puścił do niej oczko i w zamian sprawił, że jej twarz zmieniła się w jednego wielkiego buraka. ZNOWU. Szybko odeszła i migiem znalazła się w kuchni.
- Usui chyba jest zazdrosny~ - powiedziała dosyć głośno Honoka - coś myślę, że czeka cię poważna rozmowa z nim po pracy.
- Niby czemu? - spytała nerwowo Misaki.
- No np. dlatego, że flirtowałaś z tamtym - Honoka przerwała, bo szefowa postanowiła ją uciszyć.
- Kim jest ten chłopak? - spytała podniecona szefowa.
- To Hitoshi... mój przyjaciel...
- Oj, biedaczek! Nie ma szans z Usuim!
- Jak to...? Poza tym czemu miałby z nim konkurować?
- Oj, Miśka, ty to zawsze taka ślepa byłaś? Chłopak ewidentnie się w Tobie zakochał!
- Że co?!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam po długieeej wakacyjnej przerwie! Jak się spało, wypoczywało i leniuchowało moi drodzy? Wracam do Was, co prawda z krótkim postem jednak... tak jakoś bardzo chciałam zakończyć w tym momencie! Co do kolejnych rozdziałów, nie wiem kiedy się pojawią - najczęstszym zdaniem, które teraz słyszę od nauczycieli to "uczcie się systematycznie, robię niezapowiedziane kartkówki!". MASAKRAAAA!!
Jeżeli uznaliście ten rozdział za TOTALNĄ PORAŻKĘ - wybaczcie, dawno nie pisałam opowiadań!
Starałam się, ale dużo przeżywałam pisząc to! Wyobraźcie sobie, że akurat podczas pisania tego 'rozdziału', wbiłam na tt i pacze A TAM MÓJ KOCHANY ZESPÓŁ DODAŁ NOWY FILMIK Z MOIM CHŁOPAKIEM!!! to znaczy... z moim 'ulubieńcem'.
Przerwałam pisanie i przez krótką chwilę przeżywałam to wszystko. DOBRA, DOBRA, JUŻ KOŃCZĘ!!! KTO PRZECZYTAŁ TO POZDRAWIAM CIEPLUTKO, NIE OBRAŻAJCIE SIĘ JAK COŚ BYŁO NIE TAK!!!
PAAAAAAAAAAAA~
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)







